SPÓŁDZIELCZY PRZEŁOM POD SANDOMIERZEM

October 14, 2016 | Author: Martyna Beata Owczarek | Category: N/A
Share Embed Donate


Short Description

1 W NUMERZE Nr 11 Spółdzielnie socjalne współzakładane przez samorządy (spółdzielnie socjalne os&oa...

Description

W NUMERZE

Nr 11 Pismo poświęcone przedsiębiorczości społecznej  ·  http://biznesspoleczny.pl

PRZED NAMI VII OGÓLNOPOLSKIE FORUM SPÓŁDZIELNI SOCJALNYCH P

o raz kolejny spotykamy się w  gronie ludzi, którzy na co dzień tworzą i  rozwijają spółdzielczość socjalną. Spotykamy się wspólnie, bo wiemy, że każdy z nas może samodzielnie rozwiązywać swoje problemy w  pracy, w  zespole, ze sprzedażą swoich produktów czy usług, ale nie rozwiążemy samodzielnie kwestii prawnych, kompetencyjnych, systemowych. Po to też mamy organizację  – Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych, który będzie tak silny, jak silne będzie nasze zaangażowanie. Czy jesteśmy w stanie coś razem wywalczyć? Okazuje się, że tak, choć nie są to sukcesy oszałamiające. Musimy się przyzwyczaić, że postęp w rozwiązaniach na rzecz spółdzielczości socjalnej jest okupiony ciężką pracą i uczy cierpliwości. Nie zdołaliśmy przeprowadzić szerokich zmian w zakresie regulacji prawnych, choć warto zwrócić uwagę, że udało się tuż przed końcem kadencji Sejmu dokonać kilku zmian, w tym uporządkowania zasad pomocy publicznej czy też rozszerzenia grupy założycieli spółdzielni o osoby do 30. roku życia i po 50. roku życia, które nie mają statusu osoby bezrobotnej, a są zatrudnione na umowach cywilnoprawnych. Czy wiecie, że do ustawy o spółdzielniach socjalnych wprowadzono art. 15a, pozwalający jednostkom sektora finansów publicznych przy udzielaniu zamówienia poniżej 30 tys. euro (ok. 126 tys. zł. netto), co do którego nie stosuje się przepisów prawa o zamówieniach publicznych, zastrzec w zapytaniu ofertowym, że skierowane jest ono wyłącznie do spółdzielni socjalnych? Przepis ten obowiązuje od 24 października 2015 roku. Czy wiecie, że udało się przekonać Ministra Pracy i Polityki Spo-

łecznej do przyjęcia rekomendacji standardów współpracy jednostek samorządu terytorialnego ze spółdzielniami socjalnymi w zakresie realizacji usług społecznych użyteczności publicznej (w interesie ogólnym)? Materiał ten niebawem trafi do wszystkich samorządów w Polsce. I mamy nadzieję, że stanie się niebawem coraz powszechniejszym narzędziem działań w gminach. Tak aby spółdzielnie stały się rzeczywistym partnerem, a nie tylko wykonawcą pomysłów innych. Aby tak się stało, musimy podnosić swoje kompetencje. Dlatego rozpoczynamy cykl szkoleń jak zarządzać finansami spółdzielni przeznaczonych dla łącznego szkolenia księgowych i członków zarządu. Po to też urządzamy spotkania branżowe spółdzielni prowadzących podobną działalność i w podobnych warunkach. To tylko drobne kroki. Tak samo jak to pismo, które wydajemy dla Was i  które redagowane jest w oparciu o Wasze doświadczenia. Jeśli chcemy, by spółdzielczość była coraz mocniejsza i  dawała nam poczucie dumy i przynależności do silnej wspólnoty, pamiętajmy, że tylko współdziałanie może dać nam taką szansę. Dlatego namawiamy: twórzmy wspólnie Związek. Wspólnie walczmy o nasze sprawy, bo nikt inny o nas nie zadba. Czego Wam i nam życzy, Cezary Miżejewski Prezes Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych

Spółdzielnie socjalne współzakładane przez samorządy (spółdzielnie socjalne osób prawnych) Pożyczki – praktyczny test z przedsiębiorczości

ISSN 2084 -3089  ·  Nr 11  ·  JESIEŃ 2015

SPÓŁDZIELCZY PRZEŁOM POD SANDOMIERZEM Rok temu w powiecie sandomierskim powstała pierwsza spółdzielnia socjalna założona przez osoby prawne. Było to możliwe dzięki wzorowej współpracy między przedstawicielami samorządu a samymi spółdzielcami. Świadomość dążenia do wspólnego celu pozwoliła osiągnąć sukces. Jeszcze niedawno województwo świętokrzyskie nie mogło się poszczycić dużą liczbą spółdzielni socjalnych. Od kilku lat mamy jednak do czynienia z  korzystnymi zmianami w tym zakresie. Dzięki rozsądnej polityce jednostek samorządu terytorialnego sektor ekonomii społecznej sukcesywnie się rozrasta, a coraz większa liczba mieszkańców tego regionu znajduje zatrudnienie w spółdzielniach. W  sektorze ekonomii społecznej pracują niepełnosprawni, chorzy, a także osoby wykluczone i mające problem z odnalezieniem się na lokalnym rynku pracy, gdyż w wielu gminach występuje stałe i wysokie bezrobocie. Jednym z przejawów tej zmiany jest działalność Spółdzielni Socjalnej „Łoniowianka” z gminy Łoniów w powiecie sandomierskim.

Wspólna praca się opłaca

„Łoniowiankę” udało się powołać do życia dzięki współpracy Urzędu Gminy Łoniów oraz Ochotniczej Straży Pożarnej. Nie doszłoby do tego jednak, gdyby nie uzyskanie przy pomocy gminy dofinansowania z Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Pomysł zakiełkował w Ośrodku Promowania Przedsiębiorczości w San-

domierzu. Członkowie spółdzielni przyznają, że to właśnie w tym miejscu „zaszczepiono” w nich chęć do rozpoczęcia przygody z ekonomią społeczną. – Po rozmowie przedstawicieli Ośrodka Promowania Przedsiębiorczości z  wójtem Szymonem Kołaczem zapadła decyzja o  wystartowaniu w projekcie „W kierunku ekonomii społecznej”, w którym wzięło udział kilka gmin. Ostatecznie to my uzyskaliśmy najwięcej punktów i zostaliśmy wytypowani do realizacji projektu. Udało się to miedzy innymi dzięki dobremu biznesplanowi, który opracowywaliśmy wspólnie. Postawiliśmy sobie wspólny cel, podzieliliśmy się obowiązkami i to przyniosło wymierne efekty – opowiada Tomasz Piskor, prezes „Łoniowianki”. Umowa została podpisana w lutym ubiegłego roku. W ramach projektu spółdzielnia otrzymała 20000 zł dotacji na każdego pracownika oraz przez pół roku po 1000 zł miesięcznie na pokrycie pierwszych kosztów prowadzenia działalności. Duże zasługi przy tworzeniu spółdzielni miał również Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, który oddelegował dwie osoby do pomocy. Spółdzielnia zajmuje się świadczeniem szeroko rozumianych usług komunalnych, takich jak

prace porządkowe, sprzątanie budynków i  posesji, pielęgnowanie terenów zielonych, drobne prace remontowe, pozyskiwanie drewna po karczowaniu na cele opałowe, karczowanie i usuwanie zbędnych zadrzewień, utrzymanie w czystości dróg gminnych, wyburzanie obiektów, odśnieżanie itp. Wybór takiego profilu działalności nie jest przypadkowy. Dotychczas na terenie gminy nie było firmy zajmującej się tego typu usługami i w związku z tym istniała pilna potrzeba uzupełnienia luki na rynku. „Łoniowianka” działa zarówno na terenie swojej gminy, jak i w gminach ościennych. Swoją ofertę kieruje do klientów biznesowych oraz instytucjonalnych.

Korzyści obopólne

Współpraca między gminą a spółdzielnią nie skończyła się jednak na pomocy przy uzyskaniu dotacji. Jak zapewnia Tomasz Piskor, spółdzielcy mogą liczyć na duże wsparcie urzędników. – Większość wykonywanych przez nas prac jest zlecanych właśnie przez Urząd i Gminny Ośródek Pomocy Społecznej. Zawsze możemy liczyć na wsparcie ze strony urzędników z panem wójtem na czele, a my dokończenie na stronie 2

2

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

Biblioteka Spółdzielczości Socjalnej

11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

odwdzięczamy się tym, że w razie potrzeby jesteśmy do dyspozycji obu instytucji – mówi. Spółdzielnia od momentu powstania zrealizowała już około 50 zleceń. Spora część z nich odbyła się w ramach funduszy sołeckich, drogowych, szkolnych, cmentarnictwa wojennego itp. – Zaowocowało to zdobyciem wielu nowych kontaktów, między innymi z radnymi oraz sołtysami, którzy pozytywnie oceniają naszą pracę – podkreśla mój rozmówca. Prezes spółdzielni postrzega to jako największy sukces nowo powstałego podmiotu. Przy okazji zauważa, że również gmina czerpie wiele korzyści z funkcjonowania „Łoniowianki”. Gmina po powstaniu spółdzielni zyskała przede wszystkim możliwość realizowania zadań przez podmiot ekonomii społecznej, bez konieczności wynajmowania podmiotów zewnętrznych. Wszystkie zlecenia realizowane są bezpośrednio przez spółdzielnię, a  nie podwykonawców, co z kolei sprzyja znacznemu obniżeniu kosztów. Nie bez znaczenia jest również fakt, że zatrudnienie w spółdzielni znalazły osoby będące dotychdokończenie ze strony 1

czas bez pracy. Jak twierdzi Piskor, spółdzielnia pozwala im się realizować zawodowo, zdobywać nowe umiejętności oraz rozwijać już wcześniej posiadane. Personel brał udział w wielu pożytecznych szkoleniach i kursach. – Pracownicy gospodarczy uczestniczyli miedzy innymi w  kursach obsługi pilarek i kos spalinowych. Muszę przyznać, że ja również przez ten rok wiele się nauczyłem. Nabyłem umiejętności z  zakresu rozliczeń finansowych oraz zarządzania zasobami ludzkimi – wymienia. – To wiedza, która przydaje się na całe życie i może zaprocentować w przyszłości.

Siła ekonomii społecznej

„Łoniowianka” jest przykładem tego, że można stworzyć dobrze funkcjonujący podmiot ekonomii społecznej pomimo braku doświadczenia w  tym sektorze.  – Żadne z  pięciorga osób, które tu pracują, wcześniej nie miało styczności z ekonomią społeczną. Jedynie ja, jeszcze przed uruchomieniem spółdzielni, wziąłem udział w 10-dniowym szkoleniu z tego zakresu. Poradziliśmy sobie, bo choć byliśmy zarejestrowani jako bezrobotni, to każde z nas mogło

pochwalić się długim stażem pracy, zdobywanym wcześniej w lokalnych zakładach, np. w firmie „Siarkopol” czy pobliskiej hucie szkła – tłumaczy. Spółdzielcy z  sandomierskiego przyznają, że przygoda z  ekonomią społeczną nauczyła ich pracy jako „gry zespołowej”.  – Zdajemy sobie sprawę z tego, że warunkiem przetrwania „Łoniowianki” jest kolektywna praca oparta o  wspólne zaangażowanie i uzupełnianie się – mówi Piskor. Podkreślają, że choć napotykają na swojej drodze liczne trudności, to zawsze starają się wzajemnie wspierać. – Każde dobrze wykonane zlecenie jest dla nas powodem do satysfakcji i zadowolenia, bo wiemy, że sukces jest zawsze efektem naszej zespołowej pracy. Liczą, że w przyszłości współpraca z gminą oraz podległymi jej instytucjami będzie wyglądała tak dobrze jak obecnie, a  pracy dla nich nie zabraknie. Planują nadal zwiększać swoje kwalifikacje, a w razie potrzeby zainwestować w  nowy sprzęt. Być może za ich przykładem pójdą mieszkańcy oraz lokalni urzędnicy z innych gmin w województwie świętokrzyskim. Bartosz Oszczepalski

Publikacja bezpłatna

Michał Sobczyk

ISBN druk pdf epub mobi

B U D OWAN I E DE M O K RAC J I W SPÓŁDZIELNIACH

978-83-937517-5-4 978-83-937517-6-1 978-83-937517-7-8 978-83-937517-8-5

JEŚLI NIE WIECIE, W JAKI SPOSÓB OSOBY PRAWNE, W TYM JEDNOSTKI SAMORZĄDU TERYTORIALNEGO, MOGĄ ZAŁOŻYĆ SPÓŁDZIELNIĘ SOCJALNĄ, POMOŻE WAM PUBLIKACJA ZBIGNIEWA PRAŁATA ZATYTUŁOWANA JAK TO DZIAŁA: FORMALNO-PRAWNE ASPEKTY FUNKCJONOWANIA SPÓŁDZIELNI SOCJALNEJ TWORZONEJ PRZEZ OSOBY PRAWNE.

Maria Wojtacha

Stanisław Kruczek

Jerzy Erwiński

Marcin Pluta

Nowe dyrektywy, które Polska musi zaimplementować do kwietnia 2016 r., dają ogromną szansę na wprowadzenie w życie klauzul społecznych jako obowiązującego instrumentu przy udzielaniu społecznie odpowiedzialnych zamówień publicznych. Zamawiający w końcu otrzymali narzędzie, które pozwala im na dodawanie zapisów do dokumentacji przetargowych, które w jasny i klarowny sposób wskazują na możliwość podkreślenia wagi zapisów społecznych i środowiskowych. Należy pamiętać, że zadaniem administracji publicznej jest przecież dbałość nie tylko o sprawne i terminowe udzielanie zamówień publicznych, ale także – a nawet przede wszystkim – zakup dostaw, usług i robót budowlanych z uwzględnieniem potrzeb wszystkich obywateli, tj. potrzeb społecznych i środowiskowych. Wspomniana dyrektywa wskazuje na to jeszcze wyraźniej. Jest to dokument, który pokazuje nam, że o zamówieniach publicznych i skutkach ich udzielania powinniśmy myśleć globalnie. Pozwala nam też sprawnie działać w tym zakresie.

Nie ulega wątpliwości, że środki Europejskiego Funduszu Społecznego nadadzą znaczną dynamikę rozwojowi usług społecznych. Regionalny Program Operacyjny zawiera takie działania. Ale trzeba pamiętać, że działania EFS nie zastąpią działań krajowych. To tylko impuls, który może rozpocząć proces budowania spójnej polityki. Decyzje i zmiany prawne to nasza krajowa domena. Uważam, że ważnym partnerem w realizacji usług społecznych może być również spółdzielczość socjalna, jako kreator, realizator i wykonawca wielu usług. Dlatego samorząd powinien wspierać tworzenie spółdzielni zatrudniających mieszkańców społeczności lokalnych i realizujących na rzecz tych społeczności usługi społeczne.

Punktem wyjścia było dla nas zadanie sobie pytania, po co nam właściwie samorządowa spółdzielnia. Od samego początku jej działalność bezpośrednio wpisywała się w zadania gminy. Po pierwsze, umożliwiając tańsze zlecanie usług na rzecz społeczności lokalnej, np. w zakresie utrzymania zieleni miejskiej czy zapewniania uczniom cateringu. Po drugie – stanowiąc element systemu wsparcia społecznego, czyli walki z wykluczeniem i patologiami społecznymi, co jest możliwe dzięki ścisłej współpracy m.in. z pracownikami socjalnymi i urzędami pracy. Co więcej, „Kujawianka” stała się ważnym narzędziem realizowania programów profilaktyczno-wychowawczych.

Uważam, że formuła przekazywania spółdzielni socjalnej zadań użyteczności w trybie in house, czyli jak własnej jednostce, sprawdziła się w Brzezinach. Spółdzielnia socjalna Communal Service, której założycielami są gminy Brzeziny i Rogów, od 2012 r. realizuje wiele zadań z obszaru porządkowania ulic, chodników i skwerów, utrzymywania zieleni miejskiej i dobrego stanu dróg, a nawet zapewniania opieki bezdomnym zwierzętom. Od 2014 spółdzielnia prowadzi punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, w którym znalazło zatrudnienie wielu nowych pracowników. Chcecie sprawdzić, jak to działa? To zapraszamy do Brzezin.

Prezes Fundacji Rozwoju Gmin Polskich

Członek Zarządu Województwa Podkarpackiego

Biblioteka Spółdzielczości Socjalnej tom 4

MOŻNA JĄ ZNALEŹĆ NA STRONIE: OZRSS.PL/MEDIA-I-PUBLIKACJE/ PUBLIKACJE-FACHOWE

Publikacja wydana w ramach projektu pt . „Spółdzielnia nie jest tylko przedsiębiorstwem. Wsparcie doradczo-szkoleniowe dla kadr spółdzielni socjalnych w Polsce” realizowanego przez Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych ze środków Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Publikacja bezpłatna

facebook.com/OZRSS Lubię to!

3

Spółdzielnia Socjalna Communal Service z Brzezin

Zastępca Burmistrza Miasta Aleksandrowa Kujawskiego

Burmistrz Brzezin, wiceprezes Związku Miast Polskich

4

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

CO SŁYCHAĆ W „ŁOMŻYŃSKIM ZAGŁĘBIU”?

SPOŁECZNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ W MAŁYM MIEŚCIE Brzeziny – miasto powiatowe w powiecie łódzkim. Zaledwie dwanaście i pół tysiąca mieszkańców. W Wikipedii jego podstawowa charakterystyka to dosłownie kilka ogólnikowych zdań, które mają ukryć fakt, że niespecjalnie jest o czym pisać. Parę uwag o  położeniu, przepływającej rzece, ośrodku wypoczynkowym, przemyśle, który, co nie jest niespodzianką w  świetle sąsiedztwa Łodzi, zajmuje się głównie produkcją odzieży i tekstyliów. Strona internetowa miasta informuje za to: Pod koniec XIX w. nastąpił bujny rozkwit żydowskiego krawiectwa nakładczego, czyli chałupniczego, trwający do roku 1939. Szyto tu olbrzymie ilości ubrań męskich, odbiorcą których był chłonny rynek Rosji. Wówczas utrwala się określenie Brzezin jako „miasta krawców”, „stolicy” polskiego krawiectwa. Oczywiście rok 1939 okazał się granicznym  – hitlerowcy wymordowali całą ludność żydowską, a przemysł odzieżowy odrodził się w formie państwowych zakładów po roku 1945. Jak eufemistycznie informuje strona, zamarł w czasie transformacji ustrojowej. Dostępne na lokalnych stronach oferty pracy to głównie propozycje z Łodzi – posady magazyniera czy pakowacza, wszystkie załatwiane przez agencję pracy tymczasowej. Na miejscu od ręki dostępne jest roznoszenie ulotek, praca „na produkcji”, jest też wakat dla kierowcy. Według statystyk lokalnego urzędu pracy za wrzesień 2015 prawie 1400 osób jest

zarejestrowanych jako bezrobotne, z czego 800 długotrwale. Wydawałoby się – miasteczko, jakich wiele, niewielkie, odrobinę zapomniane, z wysoką stopą bezrobocia. Senne, trochę szare, na pewno niezbyt interesujące turystycznie.

Człowiek z wizją

Wśród takiego krajobrazu pojawił się człowiek z pomysłem, Marcin Pluta, burmistrz miasta od 2010 r., człowiek jak na taką funkcję młody – tylko 39 lat. Jego doświadczenie w działalności na lokalnym gruncie robi wrażenie: jest nieprzerwanie od 15 lat związany z samorządem terytorialnym i lokalnym sektorem pozarządowym, ma wykształcenie pedagogiczne, jest menadżerem społecznym. Od pięciu lat zajmuje się ekonomią społeczną i zrównoważonym rozwojem lokalnym. Miał pomysł na swoje miasto, postanowił przełamać lokalny marazm. Na czym owa idea polega? Pluta wykorzystuje aktywnie narzędzia ekonomii społecznej, wspierając osoby wykluczone z  rynku pracy w powrocie do życia zawodowego. Jako jeden z  nielicznych samorządowców w  Polsce wykorzystuje klauzule społeczne w przetargach i jako pionier w tym zakresie promu-

je te procedury wśród samorządów lokalnych z terenu całego kraju, m.in. prowadząc warsztaty i szkolenia. Jak to wygląda w praktyce? W 2012 roku miasto Brzeziny wspólnie z  gminą Rogów przejęło od osób fizycznych spółdzielnię socjalną działającą wcześniej na terenie miasta, a  zajmującą się utrzymaniem zieleni miejskiej i dróg oraz mniejszymi inwestycjami miejskimi; spółdzielnia prowadzi też miejską sortownię odpadów komunalnych. Obecnie spółdzielnia ta działa pod nazwą Communal Service i  ściśle współpracuje z jednostkami samorządu Brzezin. Oto, co piszą o sobie na stronie internetowej jej członkowie: Nasza spółdzielnia wciela w życie zasady ekonomii społecznej. Dążymy do zrównoważonego rozwoju lokalnej społeczności poprzez działania mające na celu poprawę świadomości społecznej co do możliwości wyjścia ze skomplikowanej sytuacji bytowej. Władze naszej Spółdzielni starają się służyć radą i doświadczeniem w wyżej wymienionych sprawach. Trudno jednak przyznać, że powyższe hasłowe twierdzenie oddaje charakter tego, czym jest ekonomia społeczna. W naszym rozumieniu ekonomia ta to przede wszystkim wrażliwość. Wrażliwość zarówno na kwestie pracownicze, jak i na relacje z kontrahentami. W naszych działaniach staramy się urzeczywistniać idee spółdzielczości, samopomocy, samoorganizacji oraz współpracy. W nowoczesny sposób łączymy najlepsze tradycje z wymogami codzienności.

Promować swoich

Skąd pomysł na zlecanie praktycznych zadań lokalnych, takich jak utrzymanie zieleni miejskiej, odśnieżanie dróg czy prowadzenie kompostowni, spółdzielni socjalnej? Cała idea ma dwa cele: po pierwsze, zmniejszenie stopy bezrobocia w  miasteczku i  danie zatrudnienia mieszkańcom, by nie uciekali do Łodzi, po drugie  – oszczędność.

5

Rozwój ekonomii społecznej w Łomży i powiecie łomżyńskim jest znakomitym przykładem na to, że życzliwe nastawienie i animacja władzy samorządowej są dla spółdzielców socjalnych bezcenne. Gmina realizuje zamówienia publiczne w tzw. trybie in-house. Co to oznacza? Zamówienie in-house to „zamówienie” udzielane przez danego zamawiającego podmiotom posiadającym odrębną od niego osobowość prawną, nad którymi jednocześnie sprawuje on kontrolę właścicielską. Zlecenie takie następuje z wyłączeniem zastosowania reżimu prawa zamówień publicznych. Pojęcie to zostało wykształcone w  orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i obejmuje zamówienia udzielane przez instytucje zamawiające podległym sobie podmiotom. W praktyce oznacza ono zlecenia bezprzetargowe. Kolejnym ważnym pomysłem burmistrza Pluty jest wykorzystywanie w  przetargach klauzul społecznych – robi to jako jeden z nielicznych samorządowców w Polsce. Chcemy odczarować mit o złych skojarzeniach z formą działalności, jaką są spółdzielnie socjalne – mówił Pluta w wywiadzie z 2014 r. – Staram się myśleć poprzez potrzeby społeczne i być reprezentantem mieszkańców, a nie jakąś tam władzą miejską. I ekonomia społeczna to potwierdzenie moich słów. Wielu samorządowców przed wyborami mówi, że zajmie się wykluczonymi, osobami spod budki z  piwem, czy tymi z  apatią, które siedzą całe dnie przed telewizorem, i na słowach i szumie się kończy, a my konkretnie w Brzezinach to robimy. O klauzulach społecznych zaś mówi: Stosujemy zapisy prospołeczne w każdym zamówieniu publicznym. Zmuszają one przedsiębiorcę, by zatrudniał osobę niepełnosprawną czy wykluczoną. Stawiamy na niepełnosprawnych, bo mamy ich dużo i są potrzebni miastu jako pełnosprawni obywatele, i tak ich traktujemy. Czy tego typu działania wspierające są opłacalne również ze strony finansowej? Okazuje się, że tak: Mamy też własny podmiot ekonomii społecznej, czyli spółdzielnię socjalną, w której w apogeum było zatrudnionych ponad 50 osób. Przekazujemy środki w ramach systemu in-house, poza zamówieniami publicznymi, i  tak do takich osób trafi pomoc i  wsparcie… Wspieramy spółdzielnię wspólnie z gminą Rogów na sumę

1,5 miliona złotych. Dochodzą do tego pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego. Stwierdzam, że zbudowaliśmy system, który załatwia nam te problemy prawie całkowicie. Prowadzenie spółdzielni socjalnych przez samorządy lokalne to jeden ze sposobów rozwiązywania problemów związanych z bezrobociem. Dzięki dużemu zaangażowaniu burmistrza i jego otwarciu na innowacje udaje się sprostać wielu problemom społecznym, a miasto zyskuje renomę ośrodka aktywnego i otwartego na nowe rozwiązania. Burmistrz i  prezes spółdzielni socjalnej wskazują, że wykorzystywanie ekonomii społecznej w praktyce wpływa na aktywizację osób wykluczonych społecznie i na zwalczanie bezrobocia, a realizacja zadań publicznych w trybie in-house pozwala miastu uzyskać oszczędności rzędu ok. 20%. Spółdzielnia Socjalna Communal Service uchodzi zaś za przykład wdrażania najlepszych praktyk współpracy między podmiotami ekonomii społecznej a instytucjami z otoczenia tych podmiotów.

Marzenia?

Czego chciałby burmistrz Brzezin dla miasta na przyszłość? Obiecał sobie, że bieżąca kadencja sprawowania urzędu jest dla niego ostatnią, ale na pewno nie zamierza rezygnować z energicznego angażowania się w sprawy lokalne. Obecnie ma nowy pomysł – chciałby zrobić z Brzezin tzw. smart city, miasto inteligentne i samowystarczalne energetycznie, produkujące energię na własne potrzeby. O  próbach aktywacji mieszkańców mówi zaś: Ludzie zaczynają w  siebie wierzyć. Ileż to razy było tak, że coś się w  ramach funduszy zadziało, jakieś szkolenia, fryzjer, kino, a potem znów marazm i telewizor jako jedyne źródło rozrywki. A u nas ten system pokazuje, że jak ktoś nam zawierzy i będzie się starał, to dostanie realną pracę. O jakich zmianach marzy? Idealne byłoby miasto konkurencyjne i po prostu zadbane pod wieloma względami, ekologiczne, bez wykluczonych i rażącej biedy… Takie moje Brzeziny przyszłości – konkluduje. Magda Komuda

Niemal równo trzy lata temu, w listopadzie 2012 roku, w portalu Ekonomiaspoleczna.pl ukazał się artykuł Konrada Malca zatytułowany „Zagłębie spółdzielczości socjalnej”. Tytuł był bardzo adekwatny do tego, co się wtedy działo w samej Łomży i powiecie łomżyńskim. Zakładano tam kolejne spółdzielnie, które szybko odnajdywały się na rynku i  krzepły, a  ich twórcy zyskiwali dzięki temu stałe i pewne miejsce pracy, co przekładało się na życiową stabilizację.

Trudy transformacji

Tutaj takie działania miały – i mają – szczególny sens. Wielu mieszkańców Łomży szczególnie dotkliwie doświadczyło skutków transformacji ustrojowej. Po 1990 roku miasto nie tylko straciło znaczną część swojego przemysłu (głównie przetwórczego), ale także przestało być stolicą województwa. Jako jedyne tak duże miasto w Polsce (ponad 62 tys. mieszkańców) zostało pozbawione połączenia kolejowego z resztą świata. Dla wielu łomżan  – tradycyjnie wyjeżdżających do pracy za ocean – katastrofą stał się także wzrost kursu złotówki do dolara. Wielu mieszkańców subregionu wykazuje dużą przedsiębiorczość i wiarę w rynek, dlatego od początków transformacji powstawało tu szczególnie dużo małych firm prywatnych, zajmujących się produkcją czy handlem. Jednak nienajlepsza siła nabywcza łomżan powodowała, że wiele z tych firm upadało po niedługiej działalności, nierzadko pozostawiając pracowników bez należnego wynagrodzenia.

Wsparcie na wagę złota

Początki łomżyńskiego „zagłębia spółdzielczości socjalnej” sięgają końca lat 2000. i, jak zgodnie twierdzą spółdzielcy, wiążą się z  osobą Krzysztofa Ryszarda Kozickiego, starosty, a później wicestarosty łomżyńskiego. Kozicki, zanim rozpoczął karierę samorządowca, pracował w  Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie zajmował się między innymi pomocą osobom niepełnosprawnym, a także długotrwale bezrobotnym,

doświadczającym bardzo przykrych psychicznych skutków społecznego wykluczenia. Organizował dla nich warsztaty terapii zajęciowej oraz domy dziennego pobytu dla osób z problemami psychicznymi. Jako starosta Kozicki dostrzegł w ekonomii socjalnej szansę na taką pomoc osobom doświadczającym bezrobocia czy niepełnosprawności, która pozwoliłaby nie tylko na uzyskiwanie świadczeń, ale przede wszystkim stwarzałaby możliwość powrotu do pełnej zawodowej aktywności i samodzielności życiowej. Dzięki zaangażowaniu starosty udało się pozyskać z programu operacyjnego „Kapitał Ludzki” środki na zatrudnienie przez starostwo osoby służącej początkującym spółdzielcom wszelką pomocą merytoryczną i organizacyjną. Jak wspomina Barbara Duda, prezeska „Alexis”, jednej z pierwszych łomżyńskich spółdzielni socjalnych powstałych w  tamtym czasie, mimo że środki na rozkręcenie działalności pochodziły z Urzędu Pracy i  OWES-u, niedawnym bezrobotnym wkraczającym na ścieżkę spółdzielczości przydało się odczuwanie życzliwości i zainteresowania zarówno samego Kozickiego, jak i  podległych mu instytucji samorządowych. Pracownicy i  organizatorzy kilkunastu kolejnych otwierających się spółdzielni mogli uczestniczyć w  licznych szkoleniach, warsztatach, organizowanych i współorganizowanych przez starostwo targach i prezentacjach. Krzysztof Kozicki chętnie spotykał się ze spółdzielcami, a  niewymuszone słowa i  gesty poparcia od wysokiego przedstawiciela władzy samorządowej liczyły się szczególnie w czasach, kiedy początkujące inicjatywy spółdzielcze dopiero krzepły, a ich członkom brakowało pewności, czy zdołają pokonać pojawiające się trudności.

Można zrobić więcej

Efekty samorządowego wsparcia okazały się trwałe nawet wtedy, gdy władze się zmieniły. Dziś Krzysztof Kozicki nie jest już wicestarostą łomżyńskim (został za to wójtem graniczącej z Łomżą przez

Narew gminy Piątnica), a  istotna część spółdzielni, którym pomógł powstać i okrzepnąć, wciąż działa i daje pracę swoim członkom. Działa także Łomżyński Klaster Ekonomii Społecznej, grupujący podmioty spółdzielcze oraz organizacje pożytku publicznego. Jego uczestnikami są między innymi spółdzielnie „Alexis”, „Delta”, „Poezja Smaku”, „Spiżarnia”, „Arlekin” i „Netlajt”. Czy spółdzielcy doświadczają wsparcia także nowych władz samorządowych? Owszem, wsparcie okazuje im zwłaszcza wicestarosta Lech Marek Szabłowski (który pełnił do niedawna urząd starosty, a  jego zastępcą był właśnie Kozicki), także władze miejskie okazują zainteresowanie dalszym rozwojem łomżyńskiej przedsiębiorczości społecznej. Jednak ze strony spółdzielców słychać głosy, że życzliwość władz samorządowych mogłaby przybierać mniej kurtuazyjne, a bardziej wymierne formy. Jakie? Choćby częstsze stosowanie przy przetargach i zamówieniach klauzuli społecznej, uwzględniającej niewątpliwe korzyści dla miasta i subregionu płynące z działania podmiotów ekonomii społecznej, a  także czynne rekomendowanie usług spółdzielni publicznym i biznesowym partnerom. Spółdzielnia „Alexis” na przykład wystartowała w przetargu na dostawy bielizny pościelowej dla łomżyńskiego szpitala. Przegrała, ale została potraktowana jak każdy inny oferent, bez zastosowania klauzuli społecznej. Zamówienia i  pieniądze wywędrowały poza Łomżę i powiat, choć przecież można by dzięki nim zatrudnić kolejne pracownice, ulżyć w  ten sposób miejscowej pomocy społecznej, przyczynić się do zawodowej i życiowej aktywizacji mieszkańców doświadczających bezrobocia. Czy miasto w  ostatecznym rachunku nie zyskałoby, mimo zapłacenia niewiele wyższej kwoty? Łomżyńscy spółdzielcy wskazują także na inne możliwości udzielenia im samym, a  także kolejnym powstającym przedsięwzięciom, pomocy przez władze samorządowe. Choćby przez wynajem – za

symboliczną złotówkę czy bardzo preferencyjną cenę – miejskich lokali i pomieszczeń. W Łomży takich, które latami nie znajdują komercyjnych nabywców, jest aż nadto, spółdzielcy chętnie je wskazują. Opłaty czynszowe po rynkowych cenach to często dla nich bariera nie do przejścia, a dla samorządu niszczejący nieużywany lokal to wymierna strata. Gdyby więc spółdzielcy taki lokal wyremontowali własnymi siłami, a  później utrzymywaliby w należytym stanie, korzyść byłaby obopólna.

Spółdzielcy spółdzielcom

Do pomocy w remoncie przyznanego im miejskiego lokalu spółdzielcy mogliby zatrudnić spółdzielnię socjalną „Konkret” ze Starych Duchen pod Śniadowem, co jeszcze spotęgowałoby ogólnospołeczne korzyści dla subregionu. Bo przedsiębiorcy socjalni skupieni w  Łomżyńskim

Klastrze Ekonomii Społecznej wiedzą, że każde wsparcie dla nich i ich kolegów jest na wagę złota i wspierają się także nawzajem. Panie z gastronomicznej „Poezji smaku” kupują bieliznę pościelową – także na prywatny użytek – w „Alexis”. Natomiast kiedy „Alexis” potrzebuje poczęstunku na imprezy, targi, prezentacje, zamawia go właśnie w „Poezji smaku”. Jeśli w którejś ze spółdzielni potrzebny jest tusz, toner do drukarki czy jakiekolwiek usługi informatyczne, wiadomo, że zamawia się je w „Netlajcie”. Łomżyńscy przedsiębiorcy społeczni wspierają się wzajemnie, nie pozwalając, żeby wypracowane pieniądze zbyt łatwo wyszły poza spółdzielczy krąg. Tworzą w ten sposób warunki, by wszelka okazana im przez władze samorządowe pomoc miała zwielokrotnione skutki. I także dlatego warto ich wspierać. Jarosław Górski

6

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

10 11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

GMINA SOLIDARNA Z WYKLUCZONYMI

jednak, że doświadczenie zdobyte w pracy w spółdzielniach przyniosło spore korzyści tym, którzy się na ten krok zdecydowali. – W tych wszystkich przypadkach, gdzie nastąpiło zakończenie działalności, pozytywne jest to, że potem niemal wszystkie osoby znalazły pracę, choć wcześniej były długotrwale bezrobotne. Nie powiódł się więc eksperyment z własną firmą, ale obudziło się w tych osobach poczucie własnej wartości. Nauczyli się oni aktywności, zaradności i pewności siebie. Poczuli się dumni z tego, że mają pracę – przekonuje.

W Polsce pokutuje opinia, że państwo i jednostki samorządu terytorialnego nie są w stanie prowadzić aktywnej polityki na rzecz tworzenia miejsc pracy. Przykład gminy Czarnków w województwie wielkopolskim zadaje kłam tej teorii. Dzięki inicjatywom wójta Bolesława Chwarścianka wielu bezrobotnych z tego regionu znalazło pracę w tworzonych przez gminę podmiotach ekonomii społecznej.

Wyroby ceramiczne Spółdzielni Socjalnej „Równe Szanse”

Mogło by się wydawać, że Czarnków to gmina jakich w Polsce wiele. Niepozorne miejsce ze skromnym rynkiem pracy, który nie jest w stanie zapewnić wystarczającej liczby etatów mieszkańcom. Nic bardziej mylnego. Czarnków od innych gmin w  Polsce odróżnia to, że lokalna władza przejmuje się problemami zwykłych obywateli i stara się znajdować recepty na walkę z wykluczeniem społecznym. Tą receptą stała się miedzy innymi ekonomia społeczna, choć miejscowi urzędnicy z wójtem na czele bardziej preferują określenie „ekonomia solidarna”. – Chodzi o taki sposób prowadzenia polityki, który jest solidarny z ludźmi oraz społeczeństwem – wyjaśnia Bolesław Chwarścianek.

Integracja i klauzule

Kluczowym momentem, a zarazem zaczątkiem zmian było założenie w  2009  r. Partnerstwa Ekonomii Społecznej Ziemi Czarnkowskiej, obejmującego wspólne działania wójta, starostwa powiatowego, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz wielu innych instytucji i  stowarzyszeń. Powstał także pierwszy w  Czarnkowie podmiot ekonomii społecznej  – Centrum Integracji Społecznej i  Praktyk Kulturalnych, którego celem jest pomaganie osobom długotrwale bezrobotnym.  – Niestety, pracodawcy niechętnie decydują się na zatrudnianie tego typu osób. To nas zmotywowało do stworzenia Centrum  – tłumaczy wójt. Czym do-

kładnie zajmuje się ta instytucja? Miedzy innymi umożliwianiem osobom bez pracy podnoszenia kwalifikacji poprzez uczestnictwo w kursach zawodowych i warsztatach, a także korzystaniem z porad doradcy zawodowego. Wyjątkowo istotna jest również funkcja integracyjna placówki. W CIS-ie bezrobotni mogą się spotykać, integrować oraz wzajemnie wspierać. Nikt nie zostaje ze swoimi problemami sam. Do CIS-u można należeć przez rok. Przez ten czas podopieczni mają prawo do pobierania świadczeń integracyjnych. Najważniejsze jest jednak to, że instytucja pomogła wielu osobom, które dzięki wsparciu po pewnym czasie znalazły zatrudnienie. Gmina słynie także z  wykorzystywania tzw. klauzul społecznych. „W Polsce terminu klauzule społeczne używa się najczęściej w  odniesieniu do zapisów umożliwiających osiąganie przez zamawiającego celów zatrudnieniowych. W szczególności dotyczy to wprowadzonych w  2009  r. przepisów, pozwalających zamawiającemu ograniczyć krąg wykonawców do podmiotów zatrudniających osoby niepełnosprawne lub wykluczone z rynku pracy” – czytamy na stronie klauzulespoleczne.pl. Niestety, tylko nieliczne samorządy korzystają z tej możliwości. Jak podaje Konrad Malec w artykule „Klauzule społeczne – mieć ciastko i zjeść je zarazem” na portalu ekonomiaspoleczna.pl, cztery lata po ich wpro-

wadzeniu, zaledwie 0,23% wszystkich zamówień zawierało klauzule społeczne, w minionym roku było to zaledwie 0,13%, a w trzech pierwszych miesiącach tego roku 0,14%. W Czarnkowie jest jednak inaczej. Klauzule społeczne są stosowane głównie przy przetargach na drobne usługi. – Klauzule są bardzo dobrym instrumentem do walki z  bezrobociem w  regionach szczególnie nim zagrożonych – ocenia Chwarścianek. Z klauzul korzystają miedzy innymi lokalne spółdzielnie socjalne. Dzięki klauzulom kilka przetargów wygrała Spółdzielnia Socjalna „Słoneczko”. – Bez klauzul nie byłoby to możliwe – twierdzi mój rozmówca. W przetargach często zwycięża również Centrum Integracji Społecznej, które później zleca prace swoim podopiecznym.

Czarnków spółdzielniami stoi

Podstawowym instrumentem polityki wspierania wykluczonych w Czarnkowie jest promocja spółdzielczości. Z  inicjatywy wójta Chwarścianka oraz urzędników powstało już kilka spółdzielni socjalnych, zapewniających stałą pracę wielu osobom. W 2010 r. powołano do życia Spółdzielnię Socjalna „Słoneczko”, zajmującą się sprzątaniem mieszkań oraz świadczeniem usług opiekuńczych. Spółdzielnia istnieje do tej pory i niedawno obchodziła 5-lecie działalności. Z  kolei 3 lata temu w Paliszewie powstała Spółdzielnia Socjalna „Jodełka”. Do

W partnerskiej komitywie

Materiały informacyjne Spółdzielni Socjalnej „Słoneczko”

jej zadań należały miedzy innymi prace leśne, pielęgnacja zieleni oraz usługi porządkowe. Kolejnym podmiotem ekonomii społecznej z Czarnkowa jest Spółdzielnia Socjalna „Równe Szanse”. Jej założycielami są Gmina Czarnków i  Stowarzyszenie na rzecz Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Empatia”. Pracownicy „Równych Szans” trudnią się produkcją ceramiki i współpracują z jedną z firm z tej branży. Wspomniane spółdzielnie łączy to, że gmina Czarnków przyczyniła się nie tylko do ich powołania, ale również wspierała ich rozwój na wielu etapach działalności. „Jodełka” i „Słoneczko” otrzymały dotacje z Powiatowego Urzędu Pracy, a ich personel uczestniczył w organizowanych przez gminę warsztatach dotyczących sprawnego zarządzania przedsiębiorstwem społecznym. Ponadto gmina porozumiała się z Nadleśnictwem Sarbia, które gwarantowało „Jodełce” stałe zlecenia. Z  kolei Spółdzielnia Socjalna „Równe Szanse” decyzją wójta otrzymała bezpłatnie od Gminy Czarnków pomieszczenie do prowadzenia działalności produkcyjnej i usługowej. W budynku znajdują się również biura oraz miejsce do integracji pracowników. Wydatki związane z remontem zostały pokryte przez gminę. – Wiedzieliśmy, że musimy im pomóc, bo sami mogą sobie nie poradzić w początkowym okresie istnienia  – przekonuje Chwarścianek. Jednocześnie wójt dodaje, że

pomoc ta nie ma charakteru tymczasowego i  jest kontynuowana w  późniejszych fazach działalności. – W ramach Partnerstwa Ekonomii Społecznej cały czas sprawujemy opiekę nad spółdzielniami. Staramy się łagodzić konflikty, które czasem występują pomiędzy pracownikami. Obecnie pomagamy przede wszystkim Spółdzielni „Równe Szanse” poprzez poszukiwanie rynków zbytu, a także wspieranie przy poprawie infrastruktury potrzebnej do produkcji – wymienia mój rozmówca. Wójt przyznaje jednak, że nie wszystkie spółdzielnie przetrwały próbę czasu. „Słoneczko” i „Równe Szanse” radzą sobie bardzo dobrze, ale „Jodełka” już niestety nie istnieje.  – Bezpośrednią przyczyną zawieszenia działalności były w tym przypadku narastające konflikty, brak zaufania do siebie, brak poczucia podmiotowości oraz słaba wydajność, związana z długoletnim brakiem stałego zatrudnienia członków spółdzielni. Podejmowane przez nas procesy naprawcze i szkolenia nie zmieniły sytuacji. Ponadto w  ramach Partnerstwa, które funkcjonowało na terenie Czarnkowa, w  sąsiednich gminach powstały jeszcze dwie spółdzielnie, ale i one musiały zakończyć działalność. Dotyczy to miedzy innymi spółdzielni prowadzącej Klub Malucha, która na skutek zmian w  prawie była zobowiązana do przekształcenia klubu w żłobek lub przedszkole, ale przekraczało to jej możliwości. Chwarścianek twierdzi

Co zatem o  współpracy z  gminą i  swojej przygodzie z  „ekonomią solidarną” myślą członkowie czarnkowskich spółdzielni socjalnych? – Na pewno mogliśmy liczyć na pomoc urzędników. Szczególnie widoczne to było podczas pierwszego roku działalności. Urzędnicy pomogli nam między innymi w załatwieniu wszelkich formalności przy założeniu spółdzielni. Ponadto GOPS i MOPS z Czarnkowa zlecają nam prace związane z  usługami opiekuńczymi. Pozostałe zlecenia zdobywamy same, ale i tak wsparcie wymienionych przeze mnie instytucji samorządowych jest dla nas niezwykle cenne. Warto też zwrócić uwagę, że Urząd Pracy refunduje nam specjalistyczne kursy, dzięki którym podnosimy swoje kwalifikacje – opowiada Wanda Jessa, prezes Spółdzielni Socjalnej „Słoneczko”. Obecnie w spółdzielni pracuje 12 osób – dziewięć z nich ma umowy o  pracę, a  trzy umowy zlecenia. Moja rozmówczyni przekonuje, że w „Słoneczku” udało im się stworzyć przyjazną atmosferę. – Mamy zaufanie do siebie, bo wszystkie jesteśmy w naszym zespole traktowane tak samo. Jesteśmy tutaj na równych zasadach, obowiązki dzielimy po równo, nawet wynagrodzenie pobieramy na jednym poziomie. To nas wszystkie zespala. Współpracę z  gminą ocenia dobrze również Paulina Wojciechowska ze Spółdzielni Socjalnej „Równe Szanse”. – Gmina Czarnków nieustannie nas wspiera. Przychylność wójta Bolesława Chwarścianka jest bezcenna. Mając wiele pracy, zawsze pamięta o spółdzielni i znajduje dla niej potrzebny czas. Angażuje się w wiele spotkań, bierze też udział w wizytach studyjnych prowadzonych przez spółdzielnię. Bardzo dużym wsparciem było dla nas użyczenie lokalu w budynku dawnej szkoły w Gajewie, a także dofinansowanie remontu. Co prawda profil naszej działalności sprawia, że nie bierzemy udziału w przetargach, ale gmina bardzo często zleca „Równym Szansom” wykonanie gadżetów ceramicznych. To dla nas dodatkowe źródło zarobku. „Równe Szanse” zatrudniają obecnie szesnaście osób, w  tym cztery z orzeczeniem o niepełnosprawności w  stopniu umiarkowanym i  lekkim. Osoby niepełnosprawne pracują na produkcji, wiceprezes dogląda działalności produkcyjnej, natomiast członko-

wie zarządu, a także pracownicy i  uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej Stowarzyszenia „Empatia”, wspomagają spółdzielnię marketingowo oraz zajmują się przygotowywaniem wyprodukowanej ceramiki do wysyłki. Za swój największy sukces uważają to, że udało im się stworzyć i rozwinąć podmiot zatrudniający niepełnosprawnych z Czarnkowa, a także pokazać innym, jaki potencjał zawodowy mają te osoby. – Jest to dla nas bardzo ważne. Niepełnosprawni z naszej gminy mają dość znikome szanse na znalezienie zatrudnienia na otwartym rynku – zauważa Paulina Wojciechowska. Spółdzielnia oprócz produkcji i sprzedaży ceramiki dodatkowo świadczy usługi z zakresu pielęgnacji terenów zielonych, sprzątania pomieszczeń i rehabilitacji ruchowej. Członkowie spółdzielni nie zamierzają jednak na tym poprzestać i  już teraz kreślą ambitne plany. – W budynku, który jest nam użyczany przez gminę, chcemy niedługo otworzyć „Dekoratornię Równych Szans”. Będzie to miejsce spotkań integracyjnych dla osób z lokalnych społeczności, szkół, stowarzyszeń oraz Warsztatów Terapii Zajęciowej. Będziemy tam organizowali zajęcia manualne z  wykorzystaniem ceramiki i nie tylko – mówi z pełnym przekonaniem Paulina Wojciechowska.

Coś więcej niż ekonomia

Przez okres sześciu lat w  Czarnkowie udało się dokonać rzeczy niezwykłych jak na polskie uwarunkowania. Powstała cała sieć instytucji, podmiotów i  mechanizmów związanych z  tworzeniem i  wspieraniem ekonomii społecznej w skali lokalnej. Wójt Bolesław Chwarścianek przyznaje, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jaki potencjał drzemie w ekonomii społecznej. – Ekonomia społeczna jest pojęciem niezrozumiałym zarówno dla wielu radnych, jak i  przedsiębiorców oraz włoda-

rzy gmin. Trzeba mieć w sobie wiele determinacji, aby ludziom pewne oczywiste sprawy tłumaczyć. Trzeba także pracować nad wartościami będącymi podstawą ekonomii społecznej. Chodzi mi o wrażliwość, solidarność, przyjaźń czy wreszcie miłość do drugiego człowieka. Nie jest to jednak proste, bo w naszym społeczeństwie istnieje silna potrzeba wykluczania i stygmatyzowania według starego powiedzenia „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. Jakoś sobie jednak z tym radzimy – mówi. Po chwili dodaje, że ekonomia społeczna to nie tylko miejsca pracy. – Oczywiście bardzo ważne jest to, aby dawać ludziom pracę, ale w ekonomii społecznej w moim rozumieniu chodzi również o walkę z nietolerancją, uprzedzeniami, stereotypami i podziałami społecznymi. Ważną częścią tego wszystkiego są oczywiście spółdzielnie socjalne, klauzule społeczne i działalność instytucji, ale nie zapominajmy o tym, że ekonomia społeczna to również aktywna praca wolontariuszy, którzy nam pomagają, a  także takie z pozoru prozaiczne rzeczy jak wigilia gminna dla ubogich. Rozmawiając z wójtem, można odnieść wrażenie, że włożył wiele serca w  rozwijanie inicjatyw mających na celu walkę z wykluczeniem społecznym i dlatego do swojej misji podchodzi bardzo emocjonalnie.  – Po wielu latach pracy w samorządzie najwięcej radości przynoszą mi takie osoby jak na przykład pani Asia, która była w sytuacji tragicznej, borykała się ze skrajnym ubóstwem i miała na utrzymaniu czwórkę małych dzieci, a dzisiaj pracuje w spółdzielni, jest szczęśliwa i  z  dumą mówi, że już nie musi korzystać z  pomocy opieki społecznej, tylko sama się utrzymuje . Zawsze podczas świąt składa mi życzenia, płacząc ze szczęścia. Przyznaję, że wtedy i ja płacze razem z nią. To są niezwykłe momenty, które uświadamiają mi, że to, co robię, ma sens. Bartosz Oszczepalski

7

POD WSPÓLNĄ MARKĄ

Le Mat jest włoską marką i systemem franczyzy dla przedsiębiorców społecznych działających w  branży turystycznej  – prowadzących w  całym kraju hotele, hostele  i  pensjonaty. Ma postać konsorcjum spółdzielni socjalnych (w  jego skład wchodzi jednak także m.in. agencja rozwoju spółdzielczości, Coopfond), oferujących zrównoważoną ekologicznie i  „przyjazną społecznie” turystykę lokalną na małą skalę, w  wielu przypadkach z  dala od utartych szlaków. Opiera się o wspólne standardy, obejmujące ponadprzeciętną gościnność oraz, co ważne, umożliwia podróżnym stanie się na chwilę aktywną częścią społeczności lokalnej – poprzez wspólną pracę. Konsorcjum wspólnie zarządza procesem nadawania marki oraz franczyzą. Każdy franczyzobiorca posiada własny Podręcznik Jakości, opracowany z pomocą wszystkich pracowników i  członków zespołu, a  także z  pomocą franczyzodawcy. Konkretna zawartość dokumentu jest uzależniona od lokalizacji i  precyzyjnie określa zasady codziennej pracy i zarządzania. Co więcej, spółdzielnie pracujące pod marką Le Mat posiadają indywidualne Karty Jakości, za pośrednictwem których goście przekazują opinie, uwagi i sugestie. Organizacja deklaruje

pragnienie, by podróżujący byli częścią procesu oceny i rozwoju jakości. Podkreśla, że jest otwarta na wszystkich ludzi, oraz że pragnie się od nich stale uczyć, jak dostarczać lepsze usługi, ale także jak pokonywać wszelkiego rodzaju bariery, które utrudniają komunikację i wymianę kulturalną. Inicjatywa umożliwia reintegrację społeczną i równouprawnienie m.in. osobom z różnymi rodzajami  niepełnosprawności; łącznie stowarzyszone w  niej podmioty zatrudniają ponad tysiąc osób, w  większości zagrożonych wykluczeniem. Spółdzielnie członkowskie uzyskują nie tylko dostęp do cenionej marki oraz know-how, ale także wsparcie finansowe, aż do momentu przekroczenia progu rentowności. Po okrzepnięciu przedsięwzięcia w Italii, rozpoczął się „eksport” marki Le Mat poza jej granice, w  związku z  zainteresowaniem franczyzą ze strony spółdzielców ze Szwecji. W ten sposób powstał nowy podmiot, Le Mat Europe, który poszukuje zainteresowanych partnerów m.in. w  Polsce i Słowenii. – Nie wahaj się z nami skontaktować! – ośmielają na swojej stronie spółdzielcy. (oprac. MS na podstawie m.in. franczyzaspoleczna.pl oraz lemat.it)

8

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

URODA ZE SPÓŁDZIELNI

PRACA ODDOLNA PRZYSZŁA Z GÓRY

Wnioski z argentyńskiej współpracy samorządu i spółdzielni Społeczne korzyści płynące ze współpracy jednostek samorządu terytorialnego ze spółdzielniami są niepodważalne. Wiele zależy jednak od formy tej współpracy. Warto zwrócić uwagę na napięcia, które mogą się pojawić między spółdzielczą ideą oddolnej i  samorządnej pracy a jej realizacją przez organy administracji publicznej. W Argentynie potrzebę promocji współpracy samorządów z ruchem spółdzielczym uświadomiono sobie, a  następnie zaczęto wprowadzać do planów polityki społecznej kilkanaście lat temu. Od tamtej pory powstało wiele spółdzielni założonych przez samorządy, a także przeprowadzono wiele badań etnograficznych dotyczących ich działania. Rezultaty niektórych z nich skłoniły samorządowców do podjęcia krytycznej refleksji.

Instytucjonalizacja ekonomii społecznej

Na początku wieku politycy w Argentynie zaczęli mówić o  ekonomii społecznej jako alternatywie dla neoliberalnego modelu polityki publicznej. To temu modelowi rozwoju – oraz wdrażającym go poprzednikom politycznym – przypisywali winę za ówczesne problemy społeczne, głównie biedę i bezrobocie. Ekonomia społeczna cieszyła się zainteresowaniem nie tylko organizacji pozarządowych, uniwersytetów i aktywistów społecznych, ale także mediów. Państwo zaczęło aktywnie działać w celu zwiększenia zatrudnienia  – stworzono liczne programy, w  ramach których administracja państwowa współpracowała z organizacjami obywatelskimi. Najdonioślejszym z nich był program Ministerstwa Rozwoju Społecznego: Narodowy Plan Rozwoju Lokalnego i Ekonomii Społecznej „Mano a la obra” („Ręce do pracy”), który technicznie i finansowo wspierał istniejące podmioty ekonomii społecznej i drobne przedsiębiorstwa oraz powstawanie nowych. Funduszami zarządzały podmioty wszystkich szczebli administracji publicznej. Światowy kryzys ekonomiczny i wypadnięcie poza nawias społeczny kolejnych Argentyńczyków i ich rodzin wymagały jednak pogłębienia tych działań, dlatego w 2009 r. powstał nowy, szeroko zakrojony program „Argentina Trabaja” („Argentyna Pracuje”). Przypieczętował on instytucjonalizację ekonomii społecznej jako oficjalnej polityki państwa argentyńskiego w dziedzinie przeciwdziałania marginalizacji społecznej, stawiającej kwestię zatrudnienia w  centrum swoich działań.

Argentyna Pracuje

Malena Victoria Hopp w poświęconym analizie tego programu rozdziale niedawno wydanej książki

„Ekonomia społeczna i solidarnościowa w historii Ameryki Łacińskiej. Kooperatyzm, rozwój społeczny i państwo” pisze, że ma on na celu promocję rozwoju ekonomicznego […] i inkluzji społecznej poprzez tworzenie nowych miejsc pracy, […] oparty jest na pracy zorganizowanej i wspólnotowej, do jego zadań należy inicjowanie powstawania społecznych organizacji pracowników. Z założeń programu „Argentyna Pracuje” wynika, że zyski większości młodych spółdzielni zagwarantowane są przez zlecenia samorządów. Technicznie wspierany jest przez uczelnie publiczne, a  koordynuje go Narodowy Instytut Spółdzielczości i  Gospodarki Społecznej, podlegający Ministerstwu Rozwoju Społecznego. Jego praca polega na badaniu zapotrzebowania na prace publiczne, takie jak budowa budynków komunalnych, konserwacja lub sprzątanie przestrzeni i budynków publicznych oraz tworzenie nowej infrastruktury, a następnie zlecaniu tych prac koordynatorom projektów współpracującym ze spółdzielniami. Funduszami rozporządza Instytut, który przekazuje je jednostkom administracji na szczeblu krajowym, miejskim i gminnym. Zakładane są duże, około 60-osobowe spółdzielnie pracy, a  spółdzielcy muszą przepracować czterdzieści godzin w tygodniu w zamian za wynagrodzenie w  wysokości 1200 pesos miesięcznie (ok. 500 zł). Na programie korzystają ubogie gospodarstwa domowe z obszarów wiejskich i mniejszych miast. Korzysta również lokalna społeczność, na rzecz której działają nowo powstałe spółdzielnie, przyczyniając się do poprawy warunków życia i większej integracji społecznej. – Bezpośrednimi beneficjentami projektu jest około 200 tys. osób, a pośrednimi 500 tys. W  ramach programu „Argentyna Pracuje” do tej pory (dane z początku 2015 r.) powstało ponad 2000 spółdzielni w  całym kraju  – tłumaczy Cruz Humberto González-Gutiérrez z uniwersytetu BUAP w Puebli, specjalizujący się w badaniach ekonomii społecznej i rozwoju.

Gdzie tkwi haczyk?

Na podstawie powyższych informacji można by wyciągnąć wniosek, że program „Argentyna Pracuje” jest pozbawiony wad. Latynoamerykańscy eksperci w  dziedzinie ruchu spółdzielczego mają jednak wobec niego zastrzeżenia, a dotyczą one modelu nowo zakładanych spółdzielni, sposobu wynagradzania pracowników oraz organizacji pracy. Co słusznie pomyślane, nie zawsze jest odpowiednio wdrażane, a forma realizacji programu „Argentina Trabaja” (inna niż w przypadku „Mano a la obra”) może niekiedy stanowić wypaczenie idei spółdzielczości. W cytowanej powyżej książce Malena Victoria Hopp dzieli się

wnioskami z  analizy współpracy administracji państwowej z  ruchem ekonomii społecznej. Proces powstania spółdzielni [w  ramach programu „Argentyna Pracuje”  – przyp. AK] to doświadczenie, które można zdefiniować jako „stowarzyszenie wymuszone”, przynajmniej jeśli mówimy o  początku działalności, ponieważ spółdzielnie te nie tworzą się dzięki dobrowolnemu zebraniu się jej członków, ale jako efekt polityki społecznej – pisze. Przyszli spółdzielcy zapisują się do programu indywidualnie, indywidualnie otrzymują również wypłatę za wykonaną pracę, chociaż przymuszeni są (poprzez założenia programu) do pracy w grupie. Podmiotem tak realizowanej polityki jest jednostka, która znajduje się w  trudnej sytuacji życiowej i  nie ma pracy, a nie kolektyw ludzi, którzy chcą ze sobą współpracować, tworzyć „inną ekonomię” i zapewnić sobie równocześnie miejsce pracy. – I nawet jeśli zgrupowani pracownicy formalnie stowarzyszają się w spółdzielni pracy, organizacje te nie mają wiele wspólnego z ideą, która stoi za tego typu działalnością gospodarczą, zdefiniowaną jako „niezależne stowarzyszenie osób, które wspólnie i dobrowolnie zgromadziły się w celu zaspokojenia swoich potrzeb i aspiracji ekonomicznych, społecznych i  kulturalnych za pomocą prowadzenia przedsiębiorstwa będącego własnością wspólną i  podlegającą demokratycznej kontroli”  – pisze Hopp. W dokumentach dotyczących założeń programu kooperatyzm jest definiowany w  podobny sposób, wprost pisze się o demokratycznej kontroli członków, którzy samodzielnie decydują o polityce i sposobie działania spółdzielni. Praktyka wygląda jednak inaczej.

Stowarzyszenie „Floreciendo” i Związek Spółdzielni Avellaneda Poszczególne prace organizowane są czasem wokół las mutuales (charakterystyczna dla Ameryki Łacińskiej organizacja, tłumaczona jako stowarzyszenie lub wspólnota, łącząca cechy tych form społecznych). Hopp wybrała się w  teren, aby sprawdzić, jak funkcjonują mutuales i  powołane w  ramach programu spółdzielnie. Okazało się, że w mutuales pracują często osoby niebędące członkami tych samych spółdzielni. Zapytała o to koordynatorkę prac, osobę odpowiedzialną za kwestie administracyjne związane z zarządzaniem środkami i materiałami dostarczanymi przez państwo. Usłyszała odpowiedź, że beneficjenci programu „Argentyna Pracuje” są członkami różnych kooperatyw, zależnych zarówno od samorządu, jak i  ministerstwa, i  że ludzie nie znają tych szczegółów, bo nie interesują się tym. Członkowie Związku Spółdzielni Avellaneda zajmują się

9

Branża kosmetyczna, z angielska nazywana także beauty, przyciąga klientki i klientów nie tylko oferowanymi korzyściami w zakresie zdrowia i urody, ale także skojarzeniami z luksusem, dobrym samopoczuciem, pięknym i wygodnym życiem. Założycielki siedleckiej spółdzielni socjalnej „Relaksownia” swoim sukcesem udowodniły, że z luksusem i pięknym życiem może kojarzyć się także spółdzielnia.

oczyszczaniem ulic oraz renowacją budynków znajdujących się w dzielnicy i są zadowoleni z tego, że – cho oficjalnie należą do różnych kooperatyw – mogą pracować na swoim osiedlu pod okiem opiekuna.
Istnienie takiego „koordynatora” przypomina raczej działania opieki społecznej, która zapewnienie pracy wykorzystuje jako narzędzie pomocy społecznej, a nie promocję spółdzielczości oraz kolektywnej formy pracy i  własności. Chociaż pracownicy z Floreciendo spotykają się regularnie, aby przedyskutować pojawiające się problemy i  podejmować decyzje, ktoś te spotkania i  dyskusje „koordynuje”. Ktoś organizuje też pracę i kontroluje ją, w tym punktualność pracowników.

Gdzie się podział duch kooperatyzmu?

Tak, „duch”, gdyż kooperatyzm to idea o długiej tradycji, którą samorządy nie zawsze „czują”. Idea ta z  jednej strony opiera się na wierze w potrzebę alternatywy wobec działania tradycyjnych przedsiębiorstw kapitalistycznych. Z drugiej zaś  – wobec hierarchicznej logiki działania państwa oraz uzależnionych od niego organizacji pozarządowych. Nie mają one własnych dochodów i wypełniają jedynie lukę w  miejscach, gdzie państwo nie spełnia swojej funkcji; działają więc od grantu do grantu, w oderwaniu od statutu, chęci, poczucia misji i ambicji ich członków. W podobny sposób działają „spółdzielnie” tworzone przez program „Argentyna Pracuje”. Zadania, które mają być w jego ramach wykonywane, są wybierane przez Ministerstwo Rozwoju Społecznego, co ma niewiele wspólnego z samorządnością, autonomią i demokratycznym podejmowaniem decyzji, wpisanymi w idee ruchu spółdzielczego. Polityka publiczna planuje „przywrócić godność pracy”, ale praca beneficjentów programu nie jest wynikiem produktywnej działalności przedsiębiorstwa społecznego, lecz jej wartość jest gwarantowana przez państwo, które zapłatę przelewa na indywidualne konto beneficjenta programu. Jak zasiłki dla bezrobotnych – zwraca uwagę Hopp. „Spółdzielcy”

zatem nie dysponują samodzielnie swoimi środka, a same spółdzielnie wydają się dla nich raczej sposobem na dostęp do środków państwowych niż dobrowolnym wyborem wspólnej pracy i prowadzenia działalności gospodarczej.

Oddolne działanie wobec odgórnej pomocy

We współpracy samorządów i sektora ekonomii społecznej w ramach wieloletniego i  pomyślanego na dużą skalę programu „Argentyna Pracuje” dostrzec można napięcie między tworzeniem spółdzielni a  tworzeniem miejsc pracy jako narzędziem pomocy społecznej, wykorzystującej dyskurs kooperatyzmu. To drugie podejście dla samego ruchu spółdzielczego może być po prostu szkodliwe. Działalność spółdzielni polegająca na wykonywaniu prac publicznych jest ograniczająca, gdyż może stanowić tylko marginalną część rynku. Tak samo ograniczający jest model biznesowy spółdzielni oparty o realizację zleceń samorządów. Wszystko zależy jednak od modelu współpracy. W  Argentynie była ona bardzo budująca dla ruchu spółdzielczego, gdy odbywała się np. w ramach programu „Manos a la obra” („Ręce do pracy”). Wspierał on istniejące kooperatywy oraz powstawanie nowych spółdzielni od strony technicznej, teoretycznej i finansowej. W tym modelu współpracy ruch spółdzielczy był niezależny, odrębny i był inspiracją dla polityki publicznej. Być może przypadek argentyńskiego programu „Argentyna Pracuje” jest skrajny, ale wydaje się, że pozwala on sformułować ogólną zasadę dobrej współpracy spółdzielców z władzami samorządowymi. O ile samorządy powinny angażować do swych działań spółdzielnie i je wspierać (co nierzadko robią), o  tyle spółdzielnie nie powinny liczyć na samorządy. Bo w  spółdzielczości na dłuższą metę nie chodzi o to, żeby mieć jakąkolwiek pracę, ale pracę godną i stałą. A także o przedsiębiorczość, niezależność i poczucie wspólnego wpływu na bieg spraw. Angelina Kussy

Siedlce, liczące 76 tys. mieszkańców miasto z pogranicza Podlasia i Mazowsza, boleśnie doświadczyły ustrojowej transformacji. Niegdyś były stolicą województwa, ważnym ośrodkiem przemysłu spożywczego i włókienniczego, siedzibą wielkiej fabryki prefabrykatów dla budownictwa. W latach 90. i w kolejnej dekadzie Siedlce borykały się ze sporym bezrobociem, które dziś spadło poniżej 10%, ale bardzo wielu mieszkańców płaci za zatrudnienie cenę codziennego dojazdu do odległej o 90 km Warszawy lub innych miejscowości.

Pomysł przy kawie

W 2013 roku trzy młode masażystki, absolwentki siedleckiej Medycznej Szkoły Policealnej im. Zbigniewa Religi – Kasia Stanisławowska, Monika Wojda i Sylwia Ławecka – w rok po otrzymaniu dyplomów spotkały się na kawie. Nastroje nie były radosne – każda z nich chwytała się przez ten rok różnych zajęć, które nie przynosiły ani zawodowej stabilizacji, ani satysfakcji. Żadnej nie udało się zdobyć zatrudnienia w wyuczonym i wymarzonym zawodzie. Dziewczyny zaczęły przemyśliwać o rozpoczęciu pracy „na swoim”, jednak i ta perspektywa niosła ze sobą wiele obaw. Kasia wpadła na pomysł, żeby na początek stworzyły nieformalną mobilną grupę masażystek, którą między sobą nazwały EksperTeam. W poszukiwaniu odbiorców swoich usług masażystki trafiły do Siedleckiego Klubu Sportowego, gdzie ich pomoc okazała się potrzebna tenisistom.

Zakładamy spółdzielnię!

Jednak nieformalny charakter grupy zaczął w  końcu przeszkadzać. Brak własnego lokalu i  specjalistycznego wyposażenia ograniczał krąg odbiorców usług, a masażystki traciły mnóstwo czasu i energii na dojazdy do klientów. Mimo tych trudności udało się zaoszczędzić trochę zarobionych pieniędzy, które bardzo się przydały, gdy dziewczyny postanowiły stworzyć salon odnowy biologicznej z prawdziwego zdarzenia. Jak to się stało, że wybrały dla swojej działalności formułę spółdzielni socjalnej? Kasia natrafiła na artykuł o jednej ze spółdzielni założonych w Siedlcach. Z Siedleckiego Ośrodka Wspierania Ekonomii Społecznej dziewczyny otrzymały wszelkie istotne informacje, na czele z tą o możliwości pozyskania środków na start. Spółdzielnia to także dobra forma współdziałania dla ludzi, którzy się znają i  lubią, a tak właśnie było (i jest) w przypadku inicjatorek tej spółdzielni.

Trzy masażystki to jednak zbyt mała kadra jak na zamierzenia ambitnych dziewczyn. Przeprowadziły więc rekrutację, w wyniku której dołączyła do nich kosmetyczka Kasia Wróblewska, a także jej mąż Jacek, który zajął się administracją. Spółdzielczynie in spe długo szukały odpowiedniej fryzjerki, ale udało się – do zespołu dołączyła Milena Nasiłowska (najpierw jako pracownica, później pełnoprawna spółdzielczyni). Po kilkumiesięcznych szkoleniach i przygotowaniach w  lipcu 2014 roku zawiązała się spółdzielnia, a we wrześniu na ulicy Sokołowskiej 34 została otwarta „Relaksownia”, Salon Odnowy Biologicznej.

Kosztowna branża

W branży beauty – mówi prezesująca „Relaksowni” Katarzyna Stanisławowska – trzeba się liczyć nie tylko z ogromną konkurencją na rynku, ale i uprzedzeniami. Nasza firma od początku otwarcie przedstawia się jako spółdzielnia socjalna, musi więc oferować najwyższe standardy, ciągle udowadniać klientowi, że nasze usługi nie są gorsze od tych oferowanych w  innych salonach. Musimy wciąż walczyć ze stereotypem PRL-owskich spółdzielni, bo klienci pamiętają, że spotykali się tam z arogancją i niekompetencją. Jednak najwyższe standardy w tej branży kosztują, tym bardziej że „Relaksownia” musiała od samego początku konkurować z firmami obecnymi na siedleckim rynku od wielu lat, które zdążyły dorobić się marki i bogatego zaplecza. Gdyby nie dotacja, zapewne nie udałoby się z  pieniędzy zaoszczędzonych w  czasach EksperTeamu wyremontować i wyposażyć lokalu oraz przygotować firmy do świadczenia tak szerokiego wachlarza usług. Oczywiście i  dotacja niewiele by pomogła, gdyby nie samozaparcie spółdzielczyń. Po dokonaniu najważniejszych zakupów nie było już środków na wynagrodzenie ekip remontowo-budowlanych – wspominają. – Ale nie ma tego złego… W końcu nauczyłyśmy się m.in. kłaść gipsy i układać panele. Z pomocą rodzin udało się zakończyć remont.

Poczta pantoflowa dźwignią handlu

Oferta „Relaksowni” jest nadzwyczaj bogata. Spółdzielnia zapewnia pełen zakres usług fryzjerskich oraz specjalistyczne zabiegi kosmetyczne  – począwszy od codziennego i  okolicznościowego wizażu oraz upiększania paznokci, poprzez specjalność zakładu i nowość na siedleckim rynku: naturalny makijaż permanentny, a na usuwaniu zmar-

szczek, rozstępów i blizn skończywszy. No i oczywiście bardzo szeroką gamę masaży: relaksacyjnych, modelujących sylwetkę, leczniczych; klasycznych, orientalnych… I to jest zapewne jeden z powodów, dla których spółdzielnia już w  rok po rozpoczęciu działalności ma spore grono zadowolonych klientek i klientów. Sprawdza się powiedzenie, że „duży może więcej”, a szeroki zakres działalności sprzyja wzrostowi firmy. Klientka zadowolona z manicure przyjdzie tu także, kiedy będzie potrzebowała fryzury czy makijażu, a klient, któremu pomógł masaż, poleci firmę żonie, chcącej zadbać o stan swojej cery. W tej branży propaganda szeptana i polecanie firmy znajomym przez zadowolonych klientów jest na wagę złota. Korzystanie z usług firm reklamowych i lokalnych mediów jest bardzo kosztowne, a samodzielne działania w  tym zakresie rzadko przynoszą pożądane rezultaty. Spółdzielczynie wspominają niedawne początki, kiedy to własnymi siłami wykonały i  rozdawały potencjalnym klientom wizytówki i ulotki, ale nie przyniosło to żadnych efektów. Zgłosiły problem do Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i siedleckiego OWES, które pomogły sfinansować reklamę zewnętrzną i w radio, dzięki którym na Sokołowską zaczęły zaglądać klientki. Ponieważ właśnie zbliżała się Gwiazdka, w ofercie „Relaksowni” pojawiły się bony upominkowe. Był to strzał w dziesiątkę.

Usługi szyte na miarę

Spółdzielczynie (i  spółdzielca) z Siedlec wykazują się niewyczerpaną inwencją w przyciąganiu klientek i klientów. „Relaksownia” to już nie tylko gabinet kosmetyczny, do którego przychodzi się po „dania a’la carte”. Tutaj można składać specjalne zamówienia, indywidualne i grupowe, a personel zrobi wszystko, żeby pobyt w salonie był miło wspominanym czasem oderwania się od monotonnej codzienności. Nazwa „Relaksownia” zobowiązuje! Ponieważ wizyty nie tylko dodają urody, ale pozwalają zaznać komfortu i relaksu, klientki mogą zaplanować wydarzenie: wspólne wyjście w gronie przyjaciółek do salonu na pogaduchy połączone z zabiegami kosmetycznymi lub dobranymi według upodobań masażami. Można tu zorganizować oryginalny i odbiegający od zwyczajowego banału babski wypad z okazji urodzin czy wieczoru panieńskiego. Mile widziane są także pary, dla których spółdzielczynie przygotują specjalny, „szyty na miarę” program SPA „Zdrowie i relaks”.

A  ostatnio na stronie internetowej „Relaksowni” pojawiło się ogłoszenie o rozpoczęciu naboru na kursy masażu. Konkurencja nie ma takiej propozycji w swojej ofercie.

Branża nie dla wszystkich

Spółdzielczynie (oraz spółdzielca) mają świadomość konieczności wzajemnego wspierania się przez podmioty ekonomii społecznej. Często polecają klientkom usługi kolegów z innych branż, a kiedy same mają specjalistyczne zamówienia, potrzebują na przykład cateringu na wydarzenia w salonie, w pierwszej kolejności zwracają się po nie do siedleckich spółdzielni socjalnych. Jak twierdzą, przekonały się na własnym przykładzie, że spółdzielczość socjalna to doskonały sposób na reintegrację społeczną i zawodową, a dla osób młodych, które doświadczają trudności wejścia na rynek pracy, szansa na zdobycie doświadczenia. Młody spółdzielca nie może być pozostawiony sam sobie, powinien wiedzieć, że ma oparcie w jednostce samorządowej lub społecznej, do której będzie mógł się zgłosić, gdyby potrzebował pomocy. Tak jak „Relaksownia” uzyskała pomoc od

OWES Siedlce i  Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. A czy branża kosmetyczna i odnowy biologicznej godna jest polecenia potencjalnym spółdzielcom? Według spółdzielczyń z „Relaksowni” tak, ale pod pewnymi warunkami. W naszym przypadku – mówi Katarzyna Stanisławowska – inna branża nie wchodziła po prostu w grę. Stworzyłyśmy nasz salon, bo nie wyobrażałyśmy sobie wykonywania innego zawodu niż ten, który kochamy i którego dobrze się nauczyłyśmy. Jednak jest to bardzo trudna branża, wymagająca specjalistycznych umiejętności i uprawnień. Osoby bez doświadczenia i wiedzy w tym zakresie, bez chęci i środków na rozwój, nie zbudują z niczego stabilnej i sprawnie funkcjonującej działalności. W przepisie na udane przedsiębiorstwo społeczne w  tej trudnej branży jest, według siedleckich spółdzielczyń, jeszcze jeden niezbędny składnik: intensywna praca zespołowa, dbałość o relacje między współpracownikami, wzajemne zrozumienie i  zdolność do kompromisów. Pamiętamy o tym, że pracujemy razem i na wspólny sukces. Jarosław Górski

10

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

POŻYCZKI – praktyczny test z przedsiębiorczości

Z Anną Gajewską – Dyrektorem Departamentu Programów Europejskich Banku Gospodarstwa Krajowego, rozmawia Michał Sobczyk Już niedługo BGK zakończy realizację projektu, polegającego na finansowym wsparciu rozwoju ekonomii społecznej w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Co będzie dalej? ˭˭W polskiej gospodarce kluczową

rolę odgrywają mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP). Mają one największy wpływ na wzrost PKB i tworzenie miejsc pracy. Sektor ten, do którego zaliczają się także podmioty ekonomii społecznej (PES), cechuje duży popyt na środki służące finansowaniu rozwoju. Problem dostępu do kapitału jest jedną z  podstawowych barier, na które napotykają PES-y. Na realizację projektu przeznaczono kwotę 30 mln zł, w  ramach której nadal udzielane są preferencyjne pożyczki wraz z usługami doradztwa dla przedsiębiorstw społecznych, tj. np. spółdzielni socjalnych, spółdzielni pracy, spółdzielni inwalidów i niewidomych, czy organizacji pozarządowych. Podmioty te, ze względu na swoją specyfikę i  słabość ekonomiczną (prymat celu społecznego nad ekonomicznym), nie mają możliwości, aby powiększać swój kapitał, korzystając z finansowania na warunkach rynkowych. Dzięki środkom z  referencyjnych pożyczek oraz doradztwu dla pożyczkobiorców PES-y mają możliwość pokierowania swoim rozwojem. Dotychczas oprócz dotacji nie miały właściwie innego wyjścia, ponieważ ich słabość ekonomiczna przekreśla szanse na uzyskanie finansowania komercyjnego. Pilotażowy sposób realizacji projektu, przy relatywnie niedużej kwocie środków, miał na celu zbudowanie solidnego fundamentu dla finansowania ekonomii społecznej w nowym rozdaniu środków UE i cel ten został osiągnięty. Wyniki i doświadczenia z jego realizacji pomagają w stworzeniu nowego mechanizmu finansowania PES, który wprowadzi również nowe formy wsparcia. Czy trudno jest uzyskać taką preferencyjną pożyczkę?

˭˭Jest dla nas oczywiste, że aby za-

chęcić PES-y do korzystania z pożyczek, zasady ich udzielania muszą być proste i przejrzyste, a warunki udzielania możliwe do spełnienia. Uprawnionymi do uzyskania preferencyjnej pożyczki są PES-y prowadzące działalność gospodarczą przez co najmniej 12 miesięcy przed dniem złożenia wniosku o pożyczkę i zaliczane do grupy mikro – i małych przedsiębiorstw. Przygotowane przez nas, w uzgodnieniu z MIR oraz MPiPS, zasady obsługi programu uwzględniają przede wszystkim specyfikę PES oraz uwarunkowania ich działalności. Zwrócono szczególną uwagę na kwestie doradztwa przeznaczonego dla tych PES, którym udzielona została pożyczka, które ma pomóc pożyczkobiorcom m.in. we właściwym wykorzystaniu środków pożyczek. Zakres doradztwa jest szeroki – od zasad prowadzenia księgowości do zasad zarządzania zasobami kadrowymi. Zarówno pożyczki, jak i doradztwo zapewnia, wybrany przez BGK w  przetargu nieograniczonym, pośrednik finansowy, czyli Towarzystwo Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych (TISE)  – instytucja posiadająca doświadczenie we współpracy z PES i znająca doskonale specyfikę tego typu przedsiębiorstw. Czy wszyscy chętni otrzymali wsparcie? ˭˭ Zdecydowana większość. Szczegółowe kryteria, jakie powinien spełniać podmiot ubiegający się o preferencyjną pożyczkę, zostały opisane w sporządzonej na zlecenie BGK metodyce oceny wniosków. Okazuje się, że PES-y bardzo dobrze zdały egzamin z  opracowania wniosku o pożyczkę, zawierającego uproszczony biznesplan zakładanego przedsięwzięcia. Jest to także zasługa naszego pośrednika finansowego, który organizował szkolenia i warsztaty dla PES z  zasad ubiegania się o  wsparcie. Preferencje w  tym projekcie dotyczą nie tylko niskiego poziomu oprocentowania czy braku prowi-

zji i opłat, ale także form zabezpieczenia pożyczki oraz zasad oceny rentowności przedsięwzięcia. Jest to właśnie ta podstawowa różnica między finansowaniem komercyjnym, rynkowym, a  tym oferowanym w  projekcie. Z  tego też względu tylko nieliczne PES nie zakwalifikowały się do udzielenia pożyczki. Wymogi natury biznesowej poprzedzone są analizą warunków formalno-prawnych, jak np. posiadanie przez PES osobowości prawnej. Z tego powodu z ubiegania się o pożyczkę wykluczone zostały w sposób naturalny m.in. podmioty reintegracyjne, tj. kluby i centra integracji społecznej, czy zakłady aktywności zawodowej. Wykluczone są również spółdzielnie inwalidów i  niewidomych, należące do kategorii średnich i dużych przedsiębiorstw, a więc zatrudniające 50 i więcej osób. Spośród 306 tego typu podmiotów działających w Polsce jedynie 8 spełnia kryterium mikro – i małego przedsiębiorcy. Najliczniejszą grupą, która nie mogła dotychczas skorzystać z preferencyjnych pożyczek, były podmioty prowadzące działalność gospodarczą krócej niż 12 m-cy. W tych przypadkach pośrednik proponował pomoc w  wypełnieniu wniosku i „odłożenie” go do czasu spełnienia tego kryterium. Wielu tego typu wnioskodawców ostatecznie uzyskało i skutecznie wykorzystało pożyczkę. Zakładamy, że bariery natury formalnej zniesione zostaną w dużym stopniu w ramach instrumentów wsparcia, które będą stworzone w nowym rozdaniu środków UE na lata 2014–2020. Jakie są efekty projektu, co się udało osiągnąć? ˭˭ BGK zrealizował główny cel, jakim było stworzenie ogólnokrajowego systemu finansowania PES. Zakładano, że wsparcie w postaci pożyczek uzyska minimum 250 PES. Do końca września br. liczba pożyczkobiorców przekroczyła 300. Duże zainteresowanie projektem spowodowało konieczność włączenia do puli środków na pożyczki także środków

pochodzących ze spłat udzielonych PES pożyczek. Podobny sukces odniesiony został w zakresie doradztwa. Zakładano, że z usług tych skorzysta 200 pożyczkobiorców, a jak pokazują dane  – skorzystało już 255. Największe zainteresowanie pożyczkami wykazują spółdzielnie socjalne (prawie 200 pożyczek), następnie fundacje i stowarzyszenia (łącznie 137 umów). Dużą satysfakcję daje osiągnięcie celu, jakim było stworzenie 50 miejsc pracy. Dzięki wykorzystaniu preferencyjnych pożyczek PES utworzyły dotychczas łącznie 251 miejsc pracy, z czego 151 dla kobiet! Czy chętni mogą jeszcze wnioskować o pożyczki? ˭˭ Początkowo udzielanie pożyczek miało mieć miejsce do końca czerwca 2015 r. Jednak z uwagi na duże zainteresowanie i  możliwość włączania do projektu środków pochodzących ze spłat wcześniej udzielonych pożyczek (jest to aktualnie kwota 6 mln zł) okres udzielania pożyczek wydłużony został do końca bieżącego roku. Czy na dziś można powiedzieć, że społecznicy prowadzący działalność gospodarczą radzą sobie w realizowaniu projektów i spłacają pożyczki? ˭˭ Przystępując do realizacji tego

projektu wspólnie z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju i Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej, świadomi byliśmy, że część PES może mieć potencjalne trudności w spłacie pożyczek. Tym niemniej, aby otworzyć im drogę do korzystania ze standardowych usług finansowania rozwoju działalności gospodarczej, konieczne było stworzenie tego projektu. Nasze doświadczenia są bardzo pozytywne. Mimo że pożyczkobiorcy reprezentują sektor podwyższonego ryzyka, trudności w spłatach dotyczą niewielkiego odsetka. Na 382 zawarte dotychczas umowy o łącznej wartości ponad 30 mln zł trudności ze spłatą wystąpiły w 21 przypadkach o  łącznej wartości zaległych płatności ok. 100 tys. zł. Stanowi to zaledwie 0,33% wartości wszystkich udzielonych pożyczek. Jakie projekty udało się sfinansować pożyczkami? ˭˭ Nasi pożyczkobiorcy reprezentują rozmaite branże, od usług medycznych, edukacyjnych, gastronomicznych po proekologiczne i innowacyjne, a przedsięwzięcia realizowane z wykorzystaniem preferencyjnych pożyczek BGK są również różnorodne. O walorach prospołecznych tych projektów świadczy fakt, że wśród 25 tegorocznych finalistów ogólnopolskiego Konkursu na Najlepsze Przedsiębiorstwo Społeczne Roku

im. Jacka Kuronia aż 10 to nasi pożyczkobiorcy! W mojej ocenie na uwagę zasługuje np. przedsięwzięcie zrealizowane przez Spółdzielnię Socjalną „Blue Pub” z Ostrowca Świętokrzyskiego, która otworzyła w budynku Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach pierwszą w Polsce restaurację prowadzoną przez osoby niesłyszące. Spółdzielnię tworzy 7 osób niesłyszących, do których w ostatnim czasie dołączyły dwie osoby słyszące, mające wspierać resztę członków w kontaktach z klientami. Ze środków pożyczki zakupiono wyposażenie restauracji i samochód do przewożenia cateringu. Każdy projekt jest inny, ale każdy z nich to wartość dla społeczności lokalnej. Każdy z nich potwierdza słuszność celów pilotażu powierzonego nam przez MPiPS do realizacji. Czego mogą się spodziewać potencjalni pożyczkobiorcy w przyszłości? ˭˭W tym roku MPiPS oraz MIR, przy

udziale naszego Banku, opracowują założenia dla kontynuacji tego rodzaju form wspierania przedsiębiorstw społecznych. Oprócz pożyczek mogą się pojawić jeszcze inne formy, jak np. poręczenia czy gwarancje. Mamy za sobą doświadczenia z  pilotażu, które stanowią podstawę opracowania założeń dla nowych produktów finansowania PES. Pocieszające jest także to, że środków na te cele będzie znacznie więcej i – jako że mowa tu o środkach unijnych – będą one udostępniane nadal na preferencyjnych warunkach. Zakładam, że w przyszłym roku powinny być już dostępne nowe instrumenty finansowania rozwoju PES. Staramy się skorzystać z każdej okazji, aby promować ten bardzo ważny i potrzebny projekt. Efekty jego realizacji przedstawiamy cyklicznie w  mediach oraz podczas różnego rodzaju konferencji i spotkań. Już po raz trzeci organizujemy konferencję z udziałem przedstawicieli instytucji zajmujących się wsparciem rozwoju ekonomii społecznej oraz przedsiębiorstw społecznych. Informujemy o  postępach w realizacji projektu oraz o  najciekawszych finansowanych przedsięwzięciach. Tegoroczna konferencja odbędzie się w  Warszawie, 18 listopada, w ramach Dni Ekonomii Społecznej. Spodziewamy się, że podobnie jak rok temu weźmie w niej udział co najmniej 150 uczestników. Podczas zaplanowanego panelu dyskusyjnego eksperci i praktycy podzielą się swoimi refleksjami na temat obecnych rozwiązań projektu i  zasad jego funkcjonowania, w tym także pod kątem założeń dla środków z nowej perspektywy UE. Aktualne dane dotyczące realizacji projektu prezentujemy na stronie internetowej Banku, w zakładce poświęconej projektowi: https://www.bgk.pl/przedsiebiorstwa/finansowanie-podmiotow-ekonomii-spolecznej/ Dziękuję za rozmowę.

11

Wyróżnij się, albo zgiń! Spółdzielcy socjalni działający w branży turystycznej spotkali się 25–26 września 2015 r. w Byczynie, by wymienić doświadczenia i rozmawiać o  możliwościach współpracy. Spotkanie nieprzypadkowo odbyło się w Byczynie. To tu, w miasteczku z trzema tysiącami mieszkańców, już od kilku lat władze lokalne wspierają tworzenie i rozwój podmiotów ekonomii społecznej. Nowy Burmistrz Byczyny, Robert Świerczek, zapewnił uczestników spotkania, że sprawy ekonomii społecznej, rozwoju lokalnego leżą mu na sercu i będzie kontynuował te działania.

Poczuj to na własnej skórze

Blisko pięćdziesiąt osób z kilkunastu spółdzielni prowadzących hostele, wypożyczalnie sprzętu turystycznego, promujących lokalną tradycję, zajmujących się obsługą ruchu turystycznego przyglądało się, jak działa Spółdzielnia Socjalna PERUNICA  – Poczuliśmy historię na własnej skórze – stwierdzili uczestnicy spotkania po spacerze zorganizowanym przez PERUNICĘ. Wszyscy mogli przekonać się, jak, bazując na historii miejsca, zachowanych zabytkach i  kreatywnym potencjale, można przygotować wciągającą grę terenową. – Zapraszamy turystów do wzięcia udziału w grze, dzięki której odkrywane są tajemnice Byczyny i okolic. Podczas gry zdobywa się nagrody i  uczestniczy w  szeregu przygód. Mieszkańcy Byczyny już przyzwyczaili się do turystów biegających po rynku z kartką w ręku i zaglądających w różne kąty w poszukiwaniu ukrytych skarbów – opowiada Anna Jurczyk-Miżejewska, Wiceprezes Spółdzielni PERUNICA. Biuro Obsługi Ruchu Turystyki Historycznej w  Byczynie oferuje także żywe lekcje historii, warsztaty rękodzielniczo-rzemieślnicze, trasy turystyczne, koncerty i warsztaty muzyki dawnej, konkurencje sportów średniowiecznych. Wszystko to jest możliwe także dzięki współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami, oferującymi noclegi czy bazę restauracyjną. PERUNICA prowadzi małą galerię-sklep z  rękodziełem lokalnych artystów, pamiątkami, przewodnikami i  informatorami dot. lokalnych atrakcji. – Udaje nam się przyciągać turystów. W  pierwszym półroczu było to blisko tysiąc osób. Teraz pora na działania, które pozwolą zatrzymać ich na dłużej w Byczynie. Część z tych osób już do nas wraca – kontynuuje Anna Jurczyk-Miżejewska.

Kraina miodem i mlekiem…

Na terenie powiatu kluczborskiego działa także klaster turystyczny „Kraina Miodu i Mleka”, o którym opowiedziała uczestnikom spotkania Maria Żurek, Kierownik Referatu Promocji Powiatu, Turystyki i Kultury Starostwa Powiatowego

w  Kluczborku, a  „po godzinach” Prezes Kluczborsko-Oleskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. Klaster powstał w  2008  r. z  inicjatywy Lokalnej Organizacji Turystycznej i jest pierwszą siecią współpracy w zakresie turystyki w Polsce. – Dziś klaster zrzesza 34 członków z woj. opolskiego – od gospodarstw agroturystycznych, hoteli, restauracji, przez samorządy lokalne, po Opolski Park Naukowo-Techniczny i Uniwersytet Opolski. Mamy formułę otwartą, cały czas mogą dołączać nowe podmioty – relacjonuje Maria Żurek. Klaster ma przede wszystkim pomóc w profesjonalizacji usług turystycznych i okołoturystycznych na Opolszczyźnie, sprawić, by były one konkurencyjne. Klaster ma pomóc w działaniach na rzecz tworzenia łańcucha wartości oferowanych usług i  produktów turystycznych, czyli od analizy poszczególnych działań turysty, jak i podmiotów turystycznych, od pomysłu na przyjazd, przez obsługę na miejscu, dostarczanie konkretnych usług, po wyjazd turysty z naszego terenu i zachowanie w jego pamięci jak najlepszych wrażeń i wspomnień. Członkowie Klastra „Kraina miodu i Mleka” dążą do wewnętrznej certyfikacji swoich produktów i  usług oraz  wdrażania procedur utrzymania i podnoszenia jakości obsługi klienta. To wszystko jest możliwe dzięki całemu systemowi wsparcia: szkolenia, doradztwo, wymiana doświadczeń i  informacji, jak i budowanie wspólnej oferty, a przede wszystkim marki. W planach jest wypracowanie i  przygotowanie wspólnej karty – systemu promocyjnego dla turystów i gości (zniżki i rabaty na usługi i towary oferowane przez członków Klastra).

Współpraca się opłaca

Kontynuując temat klastra i współpracy podmiotów turystycznych Witold Ekielski, doradca w  zakresie ekonomii społecznej, przedstawił wstępne założenia współpracy spółdzielni socjalnych działających w zakresie turystyki. – To, co przemawia za sieciowaniem, współpracą w każdej dziedzinie, nie tylko w turystyce, to przede wszystkim problem, potrzeba, koszty i korzyści. Problemy, potrzeby i możliwości spółdzielni są rożne, dlatego sieciowanie powinno być podzielone na obszary tematyczne, tak by nie uruchamiać do rozwiązywania problemów instytucji, które z ich rozwiązania nie mają korzyści, a których skala uzasadnia koszty, jakie ta instytucja poniesie dla tych konkretnych korzyści – przekonywał Witold Ekielski. Zaproponował także wstępny podział na grupy tematyczne w ramach sieciowania spółdzielni turystycznych: 1)  Jak przyciągnąć lub zwiększyć liczbę turystów i/lub odwiedzających?, 2) Jak obsłużyć turystę, by chciał wrócić i polecać usługi turystyczne spółdzielni, 3) Najczęstsze problemy związane z funkcjonowa-

niem i organizowaniem spółdzielni jako przedsiębiorstwa, 4) Idea spółdzielczości, reintegracja społeczna i zawodowa, działalność społeczna spółdzielni. Uczestnicy spotkania w  dyskusji nad sieciowaniem podkreślali także dużą rolę komunikacji  – tej wewnętrznej (wymiana doświadczeń, informacji, wspólne wypracowywanie rozwiązań, oferty), jak i zewnętrznej, skierowanej do potencjalnych klientów. Pierwsze pomysły na współpracę padały już podczas spotkania. Teraz pora na kolejne kroki, na pewno wrócimy do tematu zawiązywania i rozwijania współpracy w środowisku spółdzielni socjalnych.

Górnicza wioska, ale nie ze Śląska

Jako dobry przykład stworzenia czegoś z niczego posłużyła Górnicza Wioska w  Gostycynie prowadzona przez Stowarzyszenie BUKO. – Wszystko zaczęło się przez przypadek, od dziury w ziemi – opowiadała Agnieszka Weyna ze Stowarzyszenia. – Budowano osiedle, w trakcie prac zapadł się kawałek terenu, gdzie miały stawać domy. Okazało się, że z ziemi wystają górnicze stemple! Najstarsi mieszkańcy Gostycyna zaczęli mówić o tym, że kiedyś w tym miejscu wydobywano węgiel brunatny, tu były kopalnie. Gostycyn to górnicza wioska! – kontynuowała Agnieszka Weyna. I tak wszystko się zaczęło. Najpierw były protesty przyszłych właścicieli domów i starania o odszkodowania – tak powstało Stowarzyszenie Mieszkańców i Miłośników Piły nad Brdą BUKO, które potem zaczęło działać na rzecz promocji miejsca i rozwijać ofertę turystyczną. Górnicza Wioska to doskonały przykład, jak działa wioska tematyczna. Wszystko tu kręci się wokół kopalni – można zwiedzać teren starej kopalni, wziąć udział w weselu Sztygara, spróbować tradycyjnych, lokalnych przysmaków (na przykład… ruchańca) przygotowywanych przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich. Stowarzyszenie, oprócz prowadzenia Górniczej Wioski, organizuje także działania na rzecz mieszkańców – warsztaty, spotkania, wydarzenia animujące lokalną aktywność.  – Nasze działania tak się rozrastają i rozwijają, że zadbaliśmy o nasza markę i zastrzegliśmy ją w urzędzie patentowym. Myślimy także o powołaniu przedsiębiorstwa społecznego – spółki non profit – dopowiadał Wojciech Weyna. „Wyróżnij się albo zgiń!” – wielokrotnie powtarzali przedstawiciele BUKO. Jeżeli nie przygotujemy starannie przemyślanej, innej od innych, oferty dla turystów, mamy małe szanse na przetrwanie i rozwój. Słuchając i oglądając to, co pokazywali Agnieszka i Wojciech Weyna z Górniczej Wioski, można odnieść wrażenie, że liczy się także entuzjazm, szczerość w tym co się robi i nastawienie na współpracę lokalną.

Oczekiwania gości? Dostosujemy się!

Pierwszy dzień spotkania zamknęła Katarzyna Wagner, Prezes Spółdzielni Blues Hostel z Konina. Spółdzielnia prowadzi hostel z  17 miejscami noclegowymi (5 pokoi) zlokalizowany w samym centrum miasta. Blues Hostel jest wyjątkowy między innymi dzięki temu, że jego wnętrza są wytapetowane zdjęciami z  koncertów bluesowych artystów, którzy grali w Koninie. Pomysł na tego typu działalność narodził się w  2013  r., a  już rok później Miasto wsparło działania Spółdzielni przekazując w  nieodpłatną dzierżawę odremontowane przestrzenie kamienicy na Starówce. – Dostosowujemy się do potrzeb i oczekiwań naszych gości. Hostel jest dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami – opowiadała Katarzyna Wagner  – Staramy się także tworzyć dobre relacje z innymi przedsiębiorcami turystycznymi czy restauratorami z naszej najbliższej okolicy. W sytuacji, gdy u nas zabraknie wolnych miejsc, zawsze możemy wysłać gości do pobliskiego pensjonatu, z którym współpracujemy i który w takiej sytuacji oferuje specjalną cenę dla naszych turystów. Obsługę gości, jak i prowadzenie hostelu, zaangażowane są osoby z  niepełnosprawnościami i  świetnie sobie radzą. By ułatwić pracę i zadbać o jakość obsługi klientów wprowadzono szereg wewnętrznych procedur, dzięki czemu każdy z pracowników może przyjmować turystów, robić zamówienia, ale także sprzątać. – Procedury i standardy zostały spisane, ale przede wszystkim są wykorzystywane i  funkcjonują w  praktyce i  bardzo dobrze się sprawdzają  – przekonywała Prezes Spółdzielni. Atmosfera spotkania sprzyjała także spontanicznie przedstawianym prezentacjom działalności innych spółdzielni obecnych na spotkaniu w Byczynie. O sobie opowiedzieli także Spółdzielnia Socjalna OFKA z Cieszyna,

prowadząca 8 POKOI (butikowe pokoje noclegowe) i małą wypożyczalnię rowerów oraz Spółdzielnia Socjalna MIŁOŚĆ z Warszawy, prowadząca Hostel NEWEMMA.

Wyjątkowe USP

Drugi dzień spotkania poświęcony był obsłudze klienta i budowaniu marki dla usługi/produktu turystycznego. Uczestnicy spotkania otrzymali informacje zwrotne na temat ich oferty, jaka dostępna jest w Internecie, czyli jak potencjalny klient, turysta może odbierać to, co pokazujemy w sieci, by wybrał naszą ofertę. Rozmawialiśmy więc o segmentacji klientów, o tym, że ludzie mają różne potrzeby i zwyczaje, a nasza oferta powinna być zindywidualizowana. Odpowiedzią na zaspokojenie oczekiwań, potrzeb i zwyczajów klientów może być unikalne i wyjątkowe USP: unique (to co jest wyjątkowe), selling (to co pozwoli łatwiej sprzedać usługę, produkt), proposition (propozycja, a  w  zasadzie obietnica składana klientom, z  której trzeba się wywiązać). Jak się okazuje, także, a właściwie przede wszystkim w  branży turystycznej, można mówić o usługach oczekiwanych (standardowych), ulepszonych (czyli sprofilowanych) i  potencjalnych (uzupełniających ofertę). A  co najważniejsze, usługa turystyczna zaczyna się zanim przyjedzie do nas klient – tu podstawą jest obsługa „przed”, która wpłynie na podjęcie przez niego decyzji o  przyjeździe do naszego miejsca, czy skorzystania z usługi noclegowej. Zmierzając do końca relacji ze spotkania… warto planować i oferować takie usługi i towary, aby klienci do nas wracali. Temu także mają służyć dobre wspomnienia. Mamy nadzieję, że uczestnicy spotkania w Byczynie mają takie dobre wspomnienia, które pozwolą wrócić do pomysłu sieciowania i współpracy. Na to liczymy! Agnieszka Deja

12

05 11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

WŁAŚCIWY DOBÓR CZŁONKÓW

Kto może być członkiem?

Dobór członków musi być ściśle dostosowany do przedmiotu przedsiębiorstwa spółdzielni. Wszystkim członkom powinien przyświecać ten sam wspólny cel należenia do spółdzielni. Jak wiemy, celem tym w spółdzielniach pracy i wytwórczych jest praca zarobkowa w  swoim fachu w  spółdzielni. Członkiem więc może być tylko ten, kto w spółdzielni szuka dla siebie pracy zarobkowej w  jej fachu. Toteż członkiem spółdzielni szewców może być tylko szewc. Członkiem spółdzielni brukarzy tylko brukarz. Członkiem spółdzielni modniarek1 – tylko modniarka.

Przedsiębiorcy nie powinni być członkami

Ale przedsiębiorca samodzielny, a  więc na przykład właściciel zakładu szewskiego (choćby najlepszy specjalista w  swoim fachu), nie powinien być członkiem spółdzielni szewców, a przedsiębiorca brukarski – członkiem spółdzielni brukarzy. Prowadzą już bowiem oni własne warsztaty pracy. A więc przystępowaliby do spółdzielni nie w  tym celu, aby pracować tam w charakterze zwykłych robotników, ale w jakimś celu innym, swoim własnym. Cel ten, jeśli idzie o przedsiębiorców, jest prawie zawsze, jak wykazuje doświadczenie, sprzeczny z interesami ogółu członków i  samej spółdzielni. Przedsiębiorca zostaje członkiem takiej spółdzielni albo po to, aby łatwiej od wewnątrz szkodzić jej podstępnie jako niepożądanemu konkurentowi, albo żeby sprytnie wykorzystać spółdzielnię dla swego własnego przedsiębiorstwa z wielką nieraz krzywdą dla ogółu jej członków.

Sympatycy nie powinni być członkami

W  Polsce wiele spółdzielni pracy i wytwórczych przyjmuje do siebie na członków wszystkich. Widzimy nieraz w tych spółdzielniach takie osoby, które nie tylko że nie mają najmniejszego zamiaru pracować tam zarobkowo, ale do pracy w zawodzie uprawianym przez spółdzielnię nie byłyby nawet zdolne. A więc na przykład wśród członków spółdzielni murarskiej możemy spotkać adwokata, w spółdziel1 T j. rzemieślniczek wytwarzających kapelusze, woalki itd.; inaczej modystek (przyp. redaktora książki).

ni bieliźniarek – osobę duchowną, w spółdzielni szewców – wysokiego urzędnika państwowego, w  spółdzielni kominiarzy  – damę z  arystokracji. Są to wszystko przyjaciele-doradcy, przystępujący do spółdzielni na członków, aby się placówką opiekować. Tych różnorodnych przyjaciół-doradców możemy podzielić na dwie grupy. Do pierwszej należą sympatycy interesowni. Do drugiej – bezinteresowni.

***

Interesowni przyjaciele-doradcy mają zawsze jakiś cel uboczny należenia do spółdzielni. Cel inny niż ogółu członków, który ich skłonił do założenia spółdzielni. Niekoniecznie ma to być cel egoistyczny. Przeważnie nawet bywa to cel wzniosły i szlachetny: narodowy, wyznaniowy, społeczno-polityczny itp. Dla spółdzielni, która ma swoje ściśle określone cele i zadania i tylko im powinna służyć, te uboczne cele sympatyków są zawsze niebezpieczne, gdyż mogą wypaczyć właściwy charakter i kierunek spółdzielni, osłabić jej ideową niezależność na zewnątrz i zachwiać ideową tolerancję wewnętrzną. Ulegając obcym wpływom, spółdzielnia zawsze zaniedbuje w większym lub w mniejszym stopniu istotne swe zadania i przestaje być tym, do czego została powołana. Sprawia zawód swym członkom, sprawia zawód społeczeństwu, sprawia nawet zawód swym interesownym sympatykom, zniechęca nieświadomy ogół i ostatecznie upada, zostawiając po sobie smutną pamięć.

***

Druga grupa przyjaciół – to przyjaciele bezinteresowni. Są oni dla spółdzielni bardzo pożyteczni, a  nawet niezbędni. Ale z tego wcale nie wynika, aby mieli i oni być jej członkami. Najlepiej jest, gdy tacy przyjaciele utworzą przy spółdzielni specjalne „koło przyjaciół”. O kołach tych pomówimy osobno. Nawet najbardziej bezinteresowni i najbardziej pożyteczni dla spółdzielni przyjaciele nie powinni zostawać jej członkami. Jest bowiem zjawiskiem powszechnym, zwłaszcza w spółdzielniach młodych (a  u  nas w  Polsce wszystkie spółdzielnie pracy i wytwórcze są przecież bardzo jeszcze młode), że gdy znajdą się wśród członków życzliwi „opiekunowie”, niewyrobiony ogół członkowski

EKONOMIA SPOŁECZNA DAWNIEJ I DZIŚ

Koła przyjaciół

Nie mogąc być członkami spółdzielni pracy i wytwórczych, bezinteresowni ich przyjaciele mają przecież sposób okazywania tym spółdzielniom wszechstronnej i skutecznej opieki i pomocy. A mianowicie przy spółdzielniach mogą i powinny istnieć koła przyjaciół złożone z takich właśnie życzliwych osób. Żadnych praw formalnych koło przyjaciół nie posiada. Gdy jednak składa się z  osób mogących być spółdzielni pożytecznymi, może spełniać rolę bardzo poważną.

***

Działalność koła idzie w różnorodnych kierunkach. Członkowie jego są bezinteresownymi doradcami zarządu w  sprawach gospodarczo-administracyjnych i prawnych. Komisja rewizyjna spółdzielni, złożona prawie zawsze z ludzi niedostatecznie do czynności rewizyjnych przygotowanych, może mieć w członkach koła właściwych ekspertów. Wewnętrzne nieporozumienia wśród członków spółdzielni, zatargi między członkami a władzami mogą być najlepiej załatwiane przez bezstronny sąd wybrany spośród osób należących do koła przyjaciół. Wreszcie członkowie koła mogą być bardzo pomocni w  wynajdywaniu dla spółdzielni zatrudnienia. Koło stoi na straży należytego, zgodnego z  zasadami spółdzielczymi funkcjonowania instytucji. Swoją czujnością i  powagą swojego moralnego wpływu koło może skutecznie przeciwdziałać wszelkim nieświadomym i świadomym

Izerska tajemnica

W XIX wieku Lyon stał się wielkim ośrodkiem produkcji włókienniczej i stolicą produkcji jedwabiu. Dzięki wynalezieniu przez Josepha Marie Jacquarda programowalnego krosna pozycja ekonomiczna miasta wzrosła. Skala zatrudnienia w fabrykach jedwabiu i innych tkanin sprawiła, że Lyon stał się pierwszym we Francji miastem robotniczym. Kluczem do spółdzielczego sukcesu jest zgrany zespół, w którym wszyscy dobrze Lyońscy tkacze, zwani canuts, pra- rozwijać idee i praktyki francuskiej ne nałożono obowiązek wspierawiedzą, po co razem pracują i potrafią się dogadywać w dobrych i złych chwilach.

składa na ich barki główny (a przeważnie nawet i  całkowity) ciężar pracy organizacyjno-administracyjnej wraz z  całą odpowiedzialnością za losy placówki. Ostateczny zaś skutek jest ten, że członkowie właściwi, dla których jedynie spółdzielnia przecież istnieje, wcale się nie przejmują i nie zajmują sprawami organizacji, nie wprawiają się do ich pilnowania i załatwiania, nie poczuwają się do odpowiedzialności za losy spółdzielni. Licząc jak na opatrzność na „członków-opiekunów”, ogół członkowski uważa spółdzielnię za rodzaj instytucji dobroczynnej i zachowuje się w stosunku do niej tak, jakby to był obcy zarobkodawca. Tylko że od spółdzielni więcej żąda, a mniej się z nią liczy. Jasne, że podobny stan rzeczy jest dla spółdzielni zgubny.

Zanim założysz spółdzielnię

Już wkrótce w sprzedaży!

nowyobywatel.pl/sklep

Jan Wolski, „WYZWOLENIE. Wybór pism spółdzielczych z lat 1923–1956” Wybór i opracowanie Remigiusz Okraska i Adam Benon Duszyk Pierwsze w dziejach zbiorowe wydanie najważniejszych tekstów Ja na Wolskiego – działacza spółdzielczego, teoretyka i organizatora kooperacji pracy, wieloletniego orędownika wyzwolenia pracowników najemnych i tworzenia alternatyw gospodarczych poza etatyzmem i kapitalizmem, najdłużej żyjącego ucznia Edwarda Abramowskiego, jednego z nestorów demokratyczno-lewicowej opozycji wobec PRL. W 40-lecie śmierci Jana Wolskiego ukazuje się pierwszy wybór jego tekstów poświęconych kooperacji pracy, spółdzielczości, samorządowi pracowniczemu, alternatywom wobec kapitalizmu i „centralnemu planowaniu”. Prawie 700 stron i najważniejsze rozprawy Wolskiego: broszury wydane w latach 20. i 30., nigdy dotychczas niepublikowany rękopis z początku lat 20., maszynopisy z czasów okupacji hitlerowskiej, teksty zablokowane przez komunistyczną cenzurę. Całość opatrzona obszernym posłowiem prezentującym życie i dorobek Wolskiego. Nie przegap! Niewielki nakład, zamów już dzisiaj! Cena: 49 zł • ebook 25 zł Zamówienia można składać pod adresem [email protected] Nr konta: 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001 (z dopiskiem „Wolski”) próbom sprowadzenia spółdzielni z właściwej drogi. Toteż każda spółdzielnia pracy czy wytwórcza, a  zwłaszcza spółdzielnia robotnicza, powinna szukać oparcia w zorganizowanym kole swoich przyjaciół, które, rzecz prosta, musi się składać tylko z przyjaciół bezinteresownych. Bo interesowni przyjaciele, nawet będąc tylko członkami koła, mogą nieraz poważnie spółdzielni zaszkodzić przez próby narzucenia kołu obcych celów i zadań lub choćby tylko pozorów niewłaściwego zabarwienia.

***

Gdy na jednym terenie działa kilka czy kilkanaście spółdzielni pracy i wytwórczych, nie zawsze jest

właściwym powoływanie osobnych kół przyjaciół dla poszczególnych spółdzielni. Najlepiej jest, jeśli powstanie wtedy tylko koło przyjaciół wspólne dla wszystkich miejscowych spółdzielni interesującego nas typu. Chyba że okaże się jakaś spółdzielnia o  bardzo specyficznym charakterze, która wymaga specjalnego dla siebie koła przyjaciół. Powyższy tekst jest fragmentem książki Jana Wolskiego „Zasady i wytyczne spółdzielni pracy. Podręcznik instrukcyjny”, która weszła w skład nowo wydanego zbioru tekstów Jana Wolskiego „Wyzwolenie. Wybór pism spółdzielczych z lat 1923–1956”, Biblioteka Obywatela, Łódź 2015.

cowali w fatalnych warunkach i byli marnie wynagradzani. Trzeba przy Najlepiej wiedzą któtym wiedzieć, że to wespółdzielcy, Francji obowiąrzy mają już za sobą pierwsze sukzywało wówczas (zniesione formalcesy, ale teżpod pierwsze i roznie dopiero koniecporażki XIX wieku!) stania.zakazujące W najtrudniejszej sytuacji są prawo robotnikom zrzez regułysię. ci, którzy zostali „wtłoczeszania Nic więc dziwnego, że ni” w jeden spółdzielczy organizm w latach 30-tych XIX stulecia doszło niejako „na siłę”. Często jest to efekt do kolejnych powstań lyońskich nieprzemyślanych decyzji organitkaczy. Wybuchły one w położonej zacji wspierających na wzgórzu dzielnicy powstawanie Croix–Rousse, podmiotówzakłady ekonomii społecznej, grupującej włókiennicze, które koncentrując się na osiąganiu i zostały krwawo stłumione przez „wskaźników projektowych” łączą wielotysięczne oddziały wojskowe ze sobą przypadkowych ludzi: niewspierane artylerią. mających wspólnych ani Klęskom dwóch wartości pierwszych zainteresowań i  niepołączonych rewolt (1831, 1834) przypisuje się żadnymi więziami, wręcz fakt, że w  1835 rokuczasem powstała na widzących się pierwszy raz w życiu. Croix-Rousse, zainicjowana przez Znając przykłady przykrych konMichela-Marie Derriona, pierwsza sekwencji łączenia ludzispożywcza. bez wcześwe Francji kooperatywa niejszegoi społeczna”, stworzenia fundamentów „Uczciwa jak określał ją dla ich wspólnej pracy, zespół Funinicjator, kooperatywa zarządzana dacjiprzez na rzecz Wspierania Kultur była obieralnego kierownika, Alternatywnych Ekologicznych zaś zyski dzielono i pomiędzy udziaz siedzibąspożywców, w Wolimierzu (woj. dolnołowców, pracowników śląskie) zainicjował „Koopei zasoby funduszu projekt socjalnego. Koratywa Izerska. Szkoła operatywny sklep nie gospodarki przetrwał lokalnej”. Jego główne to długo, jednakże dał założenie impuls dla porządne przygotowanie społeczdziałań o szerszym zasięgu. Wobec nego gruntu przed zasianiem w nim represyjnego prawa, zaostrzonego ziaren przedsiębiorczości. jeszcze w  wyniku kolejnych wyPomysł był nietypowy, stąpień rewolucyjnych we a wręcz Francji, ryzykowny, ponieważ projekt spółdzielczość oraz inne formy ekonie zakłada „twardych” nomii opartejżadnych na wzajemności naefektów, jak powstanie nowych leżały do nielicznych dozwolonych podmiotów ekonomii społecznej. i skutecznych form działania w inMimo tego przedsięwzięcie uzyteresie pracowników najemnych. dofinansowanie ze środków I skało chociaż lyoński jedwab stał się Programu Operacyjnego Fundusz atrakcyjną pamiątką turystyczną, Inicjatyw Obywatelskich 2013. zaś przemysł włókienniczy prawie Jego główną zaletą,to którą docenili całkowicie zniknął, jednak właśnie w Lyonie zaczęły się na dobre

ekonomii społecznej. Nie ulega wątpliwości, że po eksperci  –dwóch wniosek znalazł na upływie stuleci masięona drugim miejscu listy rankingozupełnie inny charakter i mierzyć wej – jest z  kompleksowe podejście, się musi innymi wyzwaniami. na które nowym składa wyzwaniom się edukacja,miało proI właśnie mocja naprzeciw oraz integracja różnychprzed grup wyjść uchwalone mieszkańców Pogórza Izerskiego: rokiem ustawodawstwo. Opracoartystów, przedsiębiorwano je porolników, to, by w ramach prawa ców, samorządowców osób wykrajowego zdefiniować i i wspierać kluczonych z rynku pracy. „ekonoto, co Francuzi nazywają Naspołeczną projekt składają się warsztaty mią i solidarną”, a więc teoretyczne, zajęcia praktyczne, imdziałającą nie ze względu na zysk, prezyz uwagi o charakterze integracyjnym, lecz na interes społeczny. integracja przez wspólnąprawnych pracę spoOprócz wprowadzenia łeczną oraz organizacja „La konferencji, definicji opracowanie loi Ecozmierzającej formalnomie Socialedo et powołania Solidaire” (Ustawy nego partnerstwa międzysektoroo ekonomii społecznej i solidarnej”) wego także na rzecz przedsięmiało innerozwoju cele. biorczości społecznej i utworzenia Po pierwsze, usankcjonowanie marki lokalnej. Jednym z ważniejstruktur organizacyjnych, które szych aspektów koncepcjiekonomii wcielanej zrzeszają przedstawicieli w życie w Izerach jest duży nacisk społecznej w Krajowej i Regionalna intensywne kontakty Społeczmiędzynych Izbach Ekonomii ludzkie. RównieMają ważne szkonej i Solidarnej. onejak tworzyć lenia i inne formysieć przekazywania ogólnofrancuską współpracy, wiedzy oraz umiejętności są spotwymiany dobrych praktyk oraz kania integracyjne (festiwal mustanowić swoiste lobby na rzecz zyczno-teatralny, dożynki, Dzień rozwoju prospołecznych praktyk Seniora), zespołowa fizyczna ekonomicznych orazpraca ich wsparcia w  ogrodzie czy stolarni, wyjazdy administracyjnego i finansowego. „w teren”, a nawet wspólne przyPo drugie, stworzono prawne gotowywanie posiłków ułatwienia oraz zasadyi spędzanie szkolenia wolnego czasu. którzy chcieliby pracowników, To podczas imprez oraz w toku wznowić działalność likwidowacodziennej, pracy nych zakładówintensywnej pracy. ujawniają sięwprowadzono wszystkie najlepsze Po trzecie, regulai najgorsze cechy charakteru, wycje, dzięki którym zadaniem admichodzą na jaw ukryte nistracji lokalnej stało sięanimozje wspierai  zawiązują sięekonomii najlepsze przyjaźnie podmiotów społecznej. nie. Wspólna praca pozwala wyłonić Otrzymały one pewne preferencje osobyudzielaniu o talentach organizacyjnych, przy zamówień publicznych. Ponadto na władze lokal-

nia przedsiębiorczości społecznie i  środowiskowo odpowiedzialnej, co oznacza, między innymi, pomoc przy tworzeniu miejsc pracy, które nie mogą być delokalizowane, ale też wsparcie dla zrównoważonego handlu i walut lokalnych. Oczywiście, żadne prawo nie jest w stanie samo z siebie zmienić rzeczywistości społecznej i gospodarczej, ale może sprzyjać powstawaniu nowych podmiotów i ułatwiać działanie już istniejącym. Dotyczy to także dzisiejszego Lyonu, całej tworzą się teża także naturalne hierarchie aglomeracji, regionu. Dziaoparte szacunku, a nie na formalłają tu,na jak przed wiekami, koopenej pozycji, dającej czasami ratywy spożywcze, liczne niezabanki służoną władzę nieodpowiednim spółdzielcze i  oparte na zasadzie jednostkom. instytucje ubezpiewzajemności W  ten sposób mniejsze i  więkczeniowe i zdrowotne. Nie brakuje sze grupki ludzi zaczynają tworzyć także spółdzielni mieszkaniowych, zgrane zespoły, wyłaniają się miejlidewspieranych przez władze rzy i specjaliści. Ludzie skie jako alternatywa dla połączeni wysokich wspólnym celem i  odnoszeniem kosztów kupna i wynajmu mieszkań, korzyści zbiorowemu wyale też jakodzięki metoda na ograniczenie siłkowi będą gotowi do tworzenia spekulacji na rynku nieruchomości. bardziej sformalizowanych Spółdzielnie takie, które mogąprzedliczyć sięwzięć, na wykona pomockoncentrując w uzyskaniusię gruntu lub nywaniu zaciągają zadań, a nie na nieustankredytu, pewne zobowiąnym rozwiązywaniu konfliktów zania. Należą do nich choćby dbałość wewnętrznych. o ekologiczny wymiar i społeczne Takie podejście jest niezwykle zróżnicowanie budowanych osiedli. istotne przy tworzeniu przedsięSzczególny charakter mają z kobiorstw społecznych, w  których lei tzw. Coopératives d’Activités et klasyczneczyli metody „rządzenia” d’Emploi, spółdzielnie pracy właściciela czy szefa mogą i przez działalności. Są one skrzyżowabyć wypierane przez nowe zasady, niem inkubatora przedsiębiorczoznacznie bliższe idei dostarczają kooperatyści i spółdzielni pracy, zmu. Zamiast zarządzania pojawia bowiem pomocy doradczej, prawnej się koordynowanie, kontrolowanie i administracyjnej indywidualnym zastępowane jestZ czasem przez współodprzedsiębiorcom. stają się powiedzialność, zaś miejsce „kija oni własnymi pracodawcami, a nawet udziałowcami kooperatywy.

i  marchewki” zajmuje wewnętrzna motywacja oparta o dążenie do mistrzostwa. Czy te założenia uda się wcielić w  życie? Ponie pół roku od rzucenia Jakkolwiek jest to może działalpomysłu Kooperatywy Izerskiej kojeność zupełnie zgodna z duchem steśmy dobreji ekonomii myśli. Chęć do współoperatyzmu społecznej, działania okazała w  naszym to jednak wydaje się się formułą znaczotoczeniu dużoniż większa niż zakłanie im bliższą samozatrudniedaliśmy. Chcemy jeszcze tym nie lub praca na rzecz agencjiw pracy roku stworzyć wspólną ofertę izertymczasowej. skich rolników i artystów – nie tylko Najciekawszą z  lyońskich inipo to, żeby skuteczniej cjatyw wydaje mi się,sprzedawać powołane nasze produkty i usługi, także by do życia w  2007 roku,aleprzedsięinspirować innych do samoorganibiorstwo „Transmea”, finansowazacji ne zei kooperacji. środków różnych instytucji Kooperatywa Izerska zakońkooperatywnych oraz po funduszy czeniu okresu regionalnych. objętego dofinansoadministracji Zadawaniem będzie jest funkcjonować jako niem Transmea wsparcie finanorganizacja samopomocowa, wspiesowe i merytoryczne pracowników rająca swoich członków w prowaw procesie przejmowania przedsiędzeniu działalności biorstw prywatnychgospodarczej. i  przekształMa także rolę koordynacyjcania ichprzyjąć w  tzw. SCOP (Societe ną w odniesieniu do realizowanych Cooperative et Participative), czyli przez nich działańkooperatywnow zakresie poprzedsiębiorstwa żytku publicznego (edukacyjnych, -partycypacyjne. Czasami przejęcie kulturalnych itd.). i utworzenie SCOP wynika ze słaSzymon Surmacz bej kondycji przedsiębiorstwa lub jego upadłości; czasami z tego, że

KOOPERATYZM.PL Zbiór tekstów źródłowych oraz innych materiałów poświęconych polskim tradycjom spółdzielczym, w większości niedostępnych nigdzie poza niskonakładowymi publikacjami, nierzadko nie wznawianymi od dziesięcioleci. Projekt jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Programu Operacyjnego Funduszu Inicjatyw Obywatelskich

09 13

Każda ludzka umiejętność może zamienić się w sztukę, jeśli wkłada się w nią całe serce i talent. Nieważne, czy zmieniasz kawałki gliny w ceramikę, roślinne włókna w tkaniny, ziarno w chleb, drewniane deski w meble czy piasek w szklaną biżuterię. Każdej takiej `przemianie towarzyszy tajemnica receptury – przepisu Twórcy, który w swoje Dzieło przelewa unikalne, indywidualne umiejętności i wiedzę. Nasze produkty powstają w warsztatach obok naszych domów. Tworzymy je z surowców, które zawsze znajdują się pod ręką, dostarczane przez hojność izerskich ziem. Nasze wyroby nie są jedynie „pracą”. Są integralną częścią naszego życia, są zamkniętym w produkt talentem i energią płynącą z naszych serc i miejsca, w którym mieszkamy. To odróżnia je od „towarów”, których nikt nie tworzy, masowo produkowanych przez bezduszne maszyny i sprzedawanych w anonimowych supermarketach. Czerpiemy inspirację z natury i piękna Pogórza Izerskiego. Jego bezpotomny przedsiębiorca przespokójna i magiczna przestrzeń pochodzi emeryturę, lecz nie chce magają nam odkrywać talikwidować miejsc pracy.swój W ciągu lent ilat odnajdywać co mamy w kilku uratowanoto,w ten sposób sobie najlepszego. Topracy nas łączy, w regionie 500 miejsc i wiele dlatego ze sobą współpracujemy, przedsiębiorstw, które w przeciwcenimy nawzajem za unikalnym raziesię mogłyby jedynie skońne umiejętności. czyć działalność. WspółpracujeZ  perspektywy my z  przekonaniem, że próbuje razem polskiej, gdzie mało kto możemy osiągnąć znacznie więkwestionować bezwzględną wyżcej, niż każdy z nas osobno. poszość własności prywatnej, Pogórze Izerskie wyglądają jest w naszej dobne rozwiązania na wizji różnorodne, gościnne oraz utopijne zmyślenia. Tymczasem bogate kulturowo i gospodardziałanie Transmea opiera się na czo. To mikroświat rządzącyz któsię wnioskach z badań, zgodnie własnymi prawami, oparty na rymi upadające przedsiębiorstwo życzliwości, i umieprzejęte przezwspółpracy pracowników ma jętności dzielenia sięszanse oraz godzedwukrotnie wyższe powonia prywatnych interesów w imię dzenia od takiego, które przejmie lepszegozewnętrzny. jutra dla całego nabywca Tonaszego jest lekotoczenia. cja, której w Polsce nie odrobiliśmy W ćwierćwieczem, Izerach nigdy sięmoże nie zguprzed więc bisz, tu możesz odrobimy ją dziś?odnaleźć siebie. Michał Wójtowski

14

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

11 / JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY

15

5 SPRAW, KTÓRE NALEŻY WZIĄĆ POD UWAGĘ, ZAKŁADAJĄC SPÓŁDZIELNIĘ PRZY ZAANGAŻOWANIU GMINY Coraz częściej założeniem spółdzielni socjalnej interesują się osoby prawne, w tym jednostki samorządu terytorialnego. Jakie sprawy warto rozważyć przy zakładaniu spółdzielni z zaangażowaniem gminy? Zachęcam do przyjrzenia się poniższej liście. Niektóre z tych zagadnień znajdą adekwatne zastosowanie również w przypadku spółdzielni socjalnej osób fizycznych, o ile taka spółdzielnia planuje ścisłą współpracę z gminą. Kwestia uwarunkowań organizacyjnych

Kilka razy spotkałem się z podejściem: „Pani Krysiu, to Pani założy i poprowadzi tę spółdzielnię…”. Gdy „pani Krysia” dowiedziała się, na czym to dokładnie polega, często otwierała oczy ze zdumienia. Założenie i  prowadzenie spółdzielni to powołanie odrębnego podmiotu, osoby prawnej, z własną strukturą organizacyjną, zarządem, statutem, odrębną księgowością i zadaniami. Co z tego wynika? Przede wszystkim powołanie spółdzielni socjalnej wymaga gruntownego przemyślenia kilku kwestii organizacyjnych, np. kto zajmie się zarządzaniem spółdzielnią, kto będzie szukał zleceń, kto poprowadzi księgowość, czy spółdzielnia będzie w stanie zarobić na koszty (w tym na koszty zarządzania), kto będzie pracował w spółdzielni i w jaki sposób spółdzielnia będzie dbała o odpowiednią jakość jej usług. Jak więc widać, nie jest to zadanie błahe. Wymaga zaangażowania i poświęcenia sporej ilości czasu, zarówno na etapie zakładania, jak i prowadzenia.

Kwestia rachunku ekonomicznego

Zakładanie spółdzielni socjalnej tylko po to, by móc się tym pochwalić, jest bezcelowe. Jeśli gmina ma się zaangażować w  spółdzielnię i zlecać jej pracę, to musi mieć z tego realne korzyści. Jeśli przykładowo gmina ma zakład robót komunalnych, który zatrudnia w ramach robót publicznych, to może się okazać, że spółdzielnia socjalna będzie zbyt drogim rozwiązaniem. Z drugiej strony niektórzy samorządowcy sygnalizują, że spółdzielnia ma tutaj przewagę nad zakładem komunalnym: musi utrzymać się sama, podczas gdy zakład komunalny w przypadku deficytowych obszarów działalności będzie wyciągał ręce po dodatkowe dotacje z gminy. Chciałbym więc podkreślić: powołanie spółdzielni socjalnej powinno być poprzedzone każdorazowo dokładną analizą uwarunkowań lokalnych oraz analizą szacowanych przychodów i  kosztów. Uwzględnić przy tym należy możliwości gminy. Jeśli konkretne prace mają być zlecone spółdzielni, to na etapie szacunku przychodów spółdzielni należy zadać sobie pytanie, jaka kwota na te prace jest lub będzie mogła być zabezpieczona w budżecie gminy. Z tego pytania będą wynikać konkretne wnioski, dotyczące np. konieczności pozyskania innych klientów.

Zaangażowanie założycieli i jawność interesów

Jeśli chodzi o  zaangażowanie założycieli, to w praktyce często pojawiają się tutaj bardzo duże dysproporcje. Jedna z osób, która jako przedstawicielka stowarzyszenia brała udział w zakładaniu spółdzielni socjalnej z udziałem gminy, ujęła to tak: Osoby, które były w grupie inicjatywnej przy zakładaniu spółdzielni z ramienia gminy, nie włączały się zupełnie w działania, ograniczając się właściwie tylko do podpisania przygotowanych dokumentów. Niestety stosunkowo często taki model się powtarza – jeden założyciel, któremu zależy i który ma konkretny pomysł, oraz drugi podmiot, który jest wyraźnie „na doczepkę”, tylko po to, by powołanie spółdzielni było prawnie możliwe. W dłuższej perspektywie czasowej z reguły nie przynosi to niczego dobrego. Założyciele powinni mieć wspólny interes w rozwijaniu spółdzielni socjalnej, nawet jeśli korzyści z tego tytułu będą dla poszczególnych inicjatorów różne. Warto też zadbać o  przedyskutowanie, na czym naprawdę nam zależy i  po co powołujemy spółdzielnię. Wiem, że brzmi to jak herezja  – w  końcu w  spółdzielniach socjalnych chodzi o  aktywizację osób defaworyzowanych. W praktyce jednak bardzo często osoby prawne, jako założyciele, realizują przy tej okazji swoje inne cele.

Szczególne możliwości wniesienia wkładu przez osoby prawne Zgodnie z ustawą o spółdzielniach socjalnych (dla dociekliwych: art. 5a ust. 5 ustawy o spółdzielniach socjalnych) wkład osoby prawnej – założyciela lub członka spółdzielni socjalnej – może polegać na przeniesieniu lub obciążeniu własności rzeczy lub innych praw, a  także na dokonaniu innych świadczeń na rzecz spółdzielni socjalnej, w szczególności na wykonywaniu świadczeń przez wolontariuszy lub pracowników założycieli. W  kontekście udziału gminy w spółdzielni socjalnej godne rozważenia będzie: ˺˺ oddelegowanie pracownika gminy do tego, by np. prowadził księgowość spółdzielni lub szukał zleceń (oddelegowany pracownik może być też np. członkiem zarządu), ˺˺ wniesienie wkładu rzeczowego np. w formie samochodu czy mebli, które będą przydatne spółdzielni (przypominam, że o zasadach zwrotu wkładów będzie decydował statut),

˺˺

użyczenie lokalu należącego do gminy na potrzeby działań spółdzielni socjalnej (również w formie wkładu).

Kwestia uwarunkowań prawnych współpracy gminy ze spółdzielnią Dużo mówi się w  Polsce o  klauzulach społecznych. Tymczasem w kształcie wynikającym z prawa zamówień publicznych w  małym stopniu preferują one spółdzielnie socjalne, w większym zaś rozwiązywanie problemów społecznych niezależnie od formy prawnej przedsiębiorstwa. Przykładowo gmina, organizując przetarg, może postawić wymóg dotyczący zatrudnienia do tej konkretnej pracy określonej liczby osób bezrobotnych czy niepełnosprawnych. Wymóg ten może być spełniony przez każdą firmę, niezależnie, czy jest to spółdzielni socjalna, czy np. spółka z o.o. Sądzę, że trzy możliwości mają szczególne znaczenie i  są godne podkreślenia: 1. Zlecanie zadań w ramach tzw. zamówień in house. Gmina może zlecić założonej przez siebie spółdzielni konkretne prace (np. utrzymanie terenów zielonych) w trybie bezprzetargowym, pod warunkiem, że: ˺˺ gmina jako instytucja zamawiająca sprawuje pełną kontrolę nad spółdzielnią (w praktyce ten wymóg jest spełniony w przypadku założenia spółdzielni np. przez dwie gminy), ˺˺ spółdzielnia wykonuje swoje usługi w przeważającej większości na rzecz tworzących ją gmin, ˺˺ spółdzielnia będzie realizowała zadania z  zakresu gospodarki komunalnej w  imieniu własnym i na własny rachunek przy pomocy wniesionego lub powierzonego jej majątku; oznacza to, że spółdzielnia została utworzona właśnie po to, by realizować zadania w  zakresie gospodarki komunalnej; tym samym miedzy gminą a spółdzielnią nie będzie żadnej umowy dotyczącej tych prac (podstawą powierzenia wykonywania tych zadań jest sam akt organu gminy, powołujący do życia tę jednostkę i określający jej przedmiot działania). Musimy przy tym pamiętać, że brak stosowania zamówień publicznych jest sytuacją wyjątkową. Przykładowo: stosowanie usług in house jest możliwe, gdy jest to uzasadnione interesem publicznym lub ważnym celem publicznym. Poza tym musimy pamiętać, że brak stosowania trybu przetargowego jest

nieuzasadniony, gdy cel (interes) publiczny jest już efektywnie realizowany przez podmioty prywatne (niezależne od gminy). Warto też wspomnieć, że z zamówień in house wyłączone są zadania z zakresu gospodarki odpadami komunalnymi, choć to może się zmienić (o ile zmienią się przepisy krajowe w dostosowaniu do możliwości wynikających z wytycznych UE). 2. Ograniczenie potencjalnych wykonawców do spółdzielni socjalnej w  przypadku zamówień publicznych poniżej 30 tys. euro. Zgodnie z najnowszą nowelizacją ustawy o spółdzielniach socjalnych (z 24 października 2015 r.) jednostka sektora finansów publicznych, udzielając zamówienia, które nie podlega ze względu na jego wartość ustawie Prawo zamówień publicznych (w praktyce dot. to zamówień poniżej 30 tys. euro), może zastrzec, że o udzielenie zamówienia mogą ubiegać się wyłącznie spółdzielnie socjalne. Trzeba przy tym uwzględnić fakt, że wydatki publiczne powinny być dokonywane: ˺˺ w  sposób celowy i  oszczędny, z zachowaniem zasad: • uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów, • optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów, ˺˺ w sposób umożliwiający terminową realizację zadań, ˺˺ w wysokości i terminach wynikających z wcześniej zaciągniętych zobowiązań. 3. Możliwości wynikające z ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Spółdzielnia socjalna, podobnie jak inne podmioty społeczne (np. stowarzyszenia), może ubiegać się o realizację zadań publicznych poprzez udział w otwartych konkursach ofert ogłaszanych np. przez gminę. Tego rodzaju zadania zwykle mieszczą się w tzw. sferach pożytku publicznego. Może to być np. wspieranie turystyki, osób starszych czy działania w zakresie kultury. Taka współpraca, mimo że może być doskonałym uzupełnieniem aktywności biznesowej spółdzielni socjalnej, jest nadal niedoceniana. Warto też wiedzieć, że sfera pożytku publicznego jest w zasadzie tożsama z usługami społecznymi użyteczności publicznej (zadania, których celem jest bieżące i nieprzerwane zaspokajanie zbiorowych potrzeb ludności w drodze świadczenia usług powszechnie dostępnych). Jest to o tyle ważne, że w zasadzie pozwala gminie na wybór, w jakim trybie będą wybierani wykonawcy

tych usług. W podstawowym zakresie może to być przetarg (spółdzielnie konkurują z innymi firmami) lub otwarty konkurs ofert (spółdzielnie konkurują z  innymi podmiotami społecznymi). Jest jeszcze jeden element godny uwagi. W zakresie pożytku publicznego gmina, zamiast ogłaszać otwarty konkurs ofert na zadanie, może wspólnie realizować zadanie ze spółdzielnią socjalną w ramach partnerstwa (dla dociekliwych: jest to forma współpracy przewidziana w art. 5 ust. 2 pkt. 7 ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie). W  takim przypadku konieczne będzie przeprowadzenie wyboru partnerów z zachowaniem zasady przejrzystości i  równego traktowania (m.in. należy przeprowadzić otwarty nabór partnerów). Co ciekawe, z takim rozwiązaniem spotkałem się w sytuacji, gdy gmina szukała drugiego współzałożyciela spółdzielni socjalnej. Sprawa jest w  toku, więc na razie trudno o wnioski, ale na pierwszy rzut oka wydaje mi się to w tej sytuacji zbytnim formalizmem. Jeśli temat współpracy spółdzielni z gminą Cię interesuje, polecam Rekomendacje Ministra Pracy i  Polityki Społecznej  – standardy współpracy jednostek samorządu terytorialnego ze spółdzielniami socjalnymi w  zakresie realizacji usług społecznych użyteczności publicznej. Możesz je znaleźć pod tym linkiem: http://ozrss.pl/pobierz/standardy-wspolpracy-akceptacja-JD.pdf Powyższe uwarunkowania są o  tyle istotne, że w  niektórych przypadkach może się okazać, że ciekawszym i  efektywniejszym rozwiązaniem będzie wspieranie istniejących spółdzielni socjalnych poprzez np. odpowiednią politykę lokalową, zlecanie zadań, czy nawet przystąpienie gminy do już istniejącej spółdzielni. Niezależnie od tego, jaka forma wsparcia zostanie wybrana, zachęcam, by przy podejmowaniu decyzji o założeniu spółdzielni wziąć pod uwagę co najmniej wyżej wymienione uwarunkowania. Waldemar Żbik

Nowelizacja ustawy o spółdzielniach socjalnych 24 października 2015  r. weszła w  życie, uchwalona w  sierpniu 2015  r., nowelizacja ustawy o spółdzielniach socjalnych (Dz. U. z 2015 r., poz. 1567). Wprowadzone zmiany dotyczyły osób uprawnionych do założenia spółdzielni socjalnej oraz udzielania zamówień publicznych.
 Nowelizacja wprowadziła zmianę do art. 4, wskazującego osoby, które są uprawnione do założenia spółdzielni socjalnej. Wśród grup uprawnionych do założenia spółdzielni socjalnych pozostały osoby posiadające status osoby bezrobotnej w  rozumieniu ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz osoby niepełnosprawne w rozumieniu ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Zmieniły się zaś przepisy dotyczące grupy osób uprawnionych do założenia spółdzielni socjalnej w części określonej przepisami ustawy o zatrudnieniu socjalnym. Ustawa w pewnym sensie ograniczyła grono osób uprawnionych do utworzenia spółdzielni socjalnej na podstawie tych ostatnich przepisów do osób, które są absolwentami centrum integracji społecznej albo absolwentami klubu integracji społecznej. Absolwent centrum integracji społecznej to osoba, która przez okres nie krótszy niż 6 miesięcy uczestniczyła

w zajęciach w centrum integracji społecznej i otrzymała zaświadczenie, o którym mowa w art. 13 ust. 5a ustawy o  zatrudnieniu socjalnym, czyli zaświadczenie potwierdzające uczestnictwo w zajęciach i umiejętności nabyte w  ramach reintegracji zawodowej i  społecznej. Osoba taka utrzymuje status absolwenta centrum integracji społecznej przez 6 miesięcy od dnia zakończenia zajęć w centrum integracji społecznej. Z kolei absolwentem klubu integracji społecznej jest osoba, która uczestniczyła w klubie integracji społecznej przez okres nie krótszy niż 6 miesięcy, posiada ważne zaświadczenie, o którym mowa w art. 18 ust. 5a ustawy o zatrudnieniu socjalnym, czyli zaświadczenie wydawane przez podmiot prowadzący klub integracji społecznej po zakończeniu uczestnictwa w  klubie, oraz zrealizowała postanowienia kontraktu socjalnego.
 Przepisy te zastąpiły dotychczasowe, określające poszczególne grupy osób uprawnionych do utworzenia spółdzielni socjalnej (bezdomnych realizujących indywidualny program wychodzenia z bezdomności, w  rozumieniu przepisów o pomocy społecznej; uzależnionych od alkoholu, po zakończeniu programu psychoterapii w zakładzie lecznictwa odwykowego; uzależnionych od narkotyków lub

innych środków odurzających, po zakończeniu programu terapeutycznego w zakładzie opieki zdrowotnej; inne osoby uprawnione do założenia spółdzielni socjalnej na podstawie ustawy o zatrudnieniu socjalnym, chorych psychicznie, w rozumieniu przepisów o ochronie zdrowia psychicznego; zwalnianych z  zakładów karnych, mających trudności w integracji ze środowiskiem, w rozumieniu przepisów o pomocy społecznej; uchodźców realizujących indywidualny program integracji, w rozumieniu przepisów o  pomocy społecznej).
Taka zmiana może zapewnić lepsze przygotowanie osób uprawnionych do założenia i prowadzenia spółdzielni, a także lepsze poznanie swoich możliwości zawodowych.
 Dodano również do katalogu osób uprawnionych do założenia spółdzielni socjalnej osoby do 30. roku życia oraz po ukończeniu 50. roku życia, posiadające status osoby poszukującej pracy, bez zatrudnienia w  rozumieniu ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Oznacza to osoby, które poszukują zatrudnienia, innej pracy zarobkowej lub innej formy pomocy określonej w ustawie, zarejestrowanych w powiatowym urzędzie pracy, a które nie są zatrudnione w stosunku pracy, stosunku służbowym lub na podstawie umowy o pracę nakładczą. 


Nowelizacja wprowadza również pewną modyfikację we wniosku o wpis spółdzielni socjalnej do Krajowego Rejestru Sądowego (art. 6 ustawy o  spółdzielniach socjalnych). Wśród dokumentów potrzebnych do złożenia wniosku, zamiast zaświadczenia powiatowego urzędu pracy potwierdzającego posiadanie statusu osoby bezrobotnej należy przedstawić zaświadczenie powiatowego urzędu pracy, potwierdzające posiadanie statusu osoby bezrobotnej albo poszukującej pracy oraz oświadczenie o  niepozostawaniu w  zatrudnieniu, co jest konsekwencją rozszerzenia katalogu osób uprawnionych do założenia spółdzielni o osoby do 30. roku życia oraz po ukończeniu 50. roku życia, posiadające status osoby poszukującej pracy, bez zatrudnienia w rozumieniu ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Ostatnią zmianą  – istotną z punktu widzenia funkcjonowania spółdzielni socjalnych – jest wprowadzenie nowego przepisu art. 15a ustawy o spółdzielniach socjalnych, dotyczącego udzielania zamówień niepodlegających ze względu na wartość ustawie Prawo zamówień publicznych. Zgodnie z  tym przepisem jednostka sektora finansów publicznych, udzielając zamówienia, które nie podlega ze względu na

jego wartość ustawie Prawo zamówień publicznych (poniżej 30 tys. euro), może zastrzec, że o udzielenie zamówienia mogą ubiegać się wyłącznie spółdzielnie socjalne, działające na podstawie ustawy lub właściwych przepisów państw członkowskich Unii Europejskiej lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego, z uwzględnieniem przepisów art. 44 ust. 3 ustawy o  finansach publicznych. Zgodnie z treścią tego przepisu wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób umożliwiający terminową realizację zadań, w wysokości i terminach wynikających z  wcześniej zaciągniętych zobowiązań oraz w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasad uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów oraz optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów. Przepis ten stanowi wyraźną dyrektywę dla samorządów co do kształtowania sposobu wydawania pieniędzy publicznych, a także wzmacnia pozycję sektora spółdzielczości socjalnej w ubieganiu się o zamówienia publiczne. Tym samym przyczynia się do zamknięcia wieloletniej dyskusji na temat sposobu wskazywania spółdzielni socjalnych jako wykonawców zadań o  charakterze publicznym. Barbara Godlewska-Bujok

SKORZYSTAJ Z BEZPŁATNEJ POMOCY PRAWNIKA! SPÓŁDZIELCZE BIURO INTERWENCYJNE: OZRSS.PL/SBI

16

JAK ROBIĆ BIZNES SPOŁECZNY / 11

NASZA SPÓŁDZIELCZA ORGANIZACJA Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych funkcjonuje od 2007 r. Został powołany przez spółdzielców z całej Polski, zgodnie z prawem spółdzielczym.

OZRSS zrzesza spółdzielnie socjalne, mając na celu: wspieranie rozwoju i wzmacnianie sektora spółdzielczości socjalnej w kraju ˺˺ rzecznictwo i  reprezentowanie interesów zrzeszonych spółdzielni wobec administracji państwowej i samorządowej ˺˺ inicjowanie i rozwijanie kooperacji między spółdzielniami, w tym wymianę doświadczeń. ˺˺

Przynależność do Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych jest dobrowolna. Jednak trzeba pamiętać, że osobno wiele nie zdziałamy!

Co oferuje Związek: doradztwo i szkolenia Od 2012  r. istnieje Spółdzielcze Biuro Interwencyjne udzielające porad spółdzielniom z całego kraju. Pytania można zgłaszać przez formularz on-line na stronie: www. ozrss.pl (należy kliknąć w baner: SBI Spółdzielcze Biuro Interwencyjne). Porad i informacji udziela prawniczka: dr Barbara Godlewska-Bujok, współautorka komentarza do ustawy o spółdzielniach socjalnych. Odpowiedzi udzielane są w ciągu siedmiu dni. Ponadto Związek regularnie organizuje szkolenia dla spółdzielców i pracowników spółdzielni. Zdoby-

WYDAWCA Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych ul. Jasna 1, 00–013 Warszawa [email protected] www.ozrss.pl

wa środki publiczne na działalność szkoleniową, dzięki czemu spółdzielnie członkowskie mogą mieć refundowaną znaczną część kosztów uczestnictwa.

przyjazna lustracja Raz na trzy lata każda spółdzielnia socjalna musi obowiązkowo poddać się procesowi lustracji w zakresie: ˺˺ legalności  – zgodności działań z przepisami prawa, statutem itd. ˺˺ gospodarności – celowego dysponowania środkami na zasadach rachunku ekonomicznego przy zapewnieniu korzyści członkom spółdzielni ˺˺ rzetelności  – dokumentowania czynności zgodnie ze stanem rzeczywistym. Lustracja to nie kontrola, ale przyjazna pomoc, która pozwala wykryć i naprawić usterki w funkcjonowaniu spółdzielni. Uznajemy, że o wiele lepiej jest gdy robią to ludzie przygotowani i życzliwi wobec spółdzielni socjalnych oraz dobrze znający ich specyfikę.

darmowa reklama Członkowie OZRSS mogą skorzystać z darmowej wizytówki internetowej prezentującej ich działalność. Dzięki wizytówce w  portalu Związku spółdzielnia może: ˺˺ zaprezentować swoją ofertę ˺˺ umieścić dane kontaktowe ˺˺ pochwalić się rekomendacjami od klientów.

Gazeta wydawana jest w ramach projektu realizowanego przez Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych „System wzmacniania potencjału i kompetencji sektora spółdzielczości socjalnej oraz stworzenie sieci współpracy z instytucjami rynku pracy oraz pomocy i integracji społecznej”.

Reklamy i  reportaże, wywiady ze spółdzielniami członkowskimi zamieszczamy także w wydawanej przez OZRSS gazecie „JAK” (nakład: 10 tys. egzemplarzy). Gazeta dociera nie tylko do spółdzielców, ale także do ich otoczenia: ośrodków wsparcia ekonomii społecznej, przedstawicieli administracji centralnej oraz szczebla samorządowego.

wpływ na decyzje administracji Przedstawiciele Związku aktywnie uczestniczą w pracach powołanego przez Prezesa Rady Ministrów Zespołu ds. rozwiązań systemowych w  zakresie ekonomii społecznej, Rady Działalności Pożytku Publicznego oraz Krajowej Rady Spółdzielczej. Nasi reprezentanci na bieżąco przekazują postulaty i wnioski spółdzielców socjalnych, np. w zakresie zmian prawa, biorą udział w  konsultacjach społecznych – zgłaszają uwagi i propozycje zmian w prawie. Pomagamy także zdobyć interpretacje i stanowiska w sprawach ważnych dla spółdzielni.

wymiana doświadczeń Od 2009 r. organizujemy rokrocznie Ogólnopolskie Forum Spółdzielni Socjalnych – wymieniamy doświadczenia i  poglądy, informujemy się nawzajem o sukcesach, porażkach i planach. Analizujemy także sytuację naszego sektora i  staramy się wypracować wspól-

NAKŁAD 10 000 ezgemplarzy GAZETA BEZPŁATNA Jeżeli nie zaznaczono inaczej, wszystkie artykuły są dostępne na licencji Creative Commons b n a 3.0 Polska

ną linię działania. Forum jest okazją do nagrodzenia pracowników administracji szczególnie zasłużonych dla spółdzielczości socjalnej  – może należy do nich Twój wójt, prezydent, dyrektor OPS czy urzędu pracy? W  2014  r. rozpoczęliśmy także organizację spotkań branżowych spółdzielni, które mają na celu wymianę doświadczeń, ale także zacieśnienie współpracy oraz rozwój spółdzielni działających w różnych branżach (np. gastronomicznej, opieki nad dziećmi, usług opiekuńczych, działań promocyjnych i reklamowych).

Jak wstąpić do Związku Spółdzielnia powinna podjąć podczas Walnego Zgromadzenia uchwałę o przystąpieniu do Związku. Następnie wraz z wypełnioną deklaracją członkowską należy ją przesłać na adres OZRSS. Wzory uchwał i deklaracja znajdują się na stronie internetowej: www.ozrss.pl w zakładce Związek.

Nasz Związek Szefem Rady Nadzorczej OZRSS jest Jerzy Lamprecht ze spółdzielni WwwPromotion z Wrocławia, jeden z pierwszych polskich spółdzielców socjalnych, działający nieprzerwanie od 2005 r. W skład Zarządu wchodzą: Cezary Miżejewski, były wiceminister polityki społecznej, autor ustawy o  spółdzielniach socjalnych, reprezentujący spółdzielnię socjalną osób prawnych „Opoka” w  Kluczach, Marcin Juszczyk z zasłużonej dla spółdzielczości Byczyny, Aneta Englot z tarnobrzeskiej spółdzielni „Konar”, Michał Sobczyk  – kooperatysta z Łodzi, oraz dr Małgorzata Ołdak z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. To tylko niektóre osoby, którym możesz zaufać – jest nas dużo więcej. Pamiętaj, że jeśli chcemy sukcesów, musimy się zorganizować. OZRSS to spółdzielcy socjalni działający na rzecz spółdzielców socjalnych.

Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych ul. Jasna 1, 00-013 Warszawa [email protected] www.ozrss.pl

PRZYGOTOWAŁ ZESPÓŁ Michał Wójtowski Katarzyna Pilch Michał Sobczyk Piotr Świderek Magdalena Warszawa SKŁAD Magdalena Warszawa

DRUK Kooperatywa.org ul. Piotrkowska 5 90–406 Łódź tel. 42 630 22 18 [email protected]

PATRONAT Departament Pożytku Publicznego (MPiPS)

BiznesSpoleczny.pl facebook.com/BiznesSpoleczny

Projekt „System wzmacniania potencjału i kompetencji sektora spółdzielczości socjalnej oraz stworzenia sieci współpracy z instytucjami rynku pracy o g o w w e r s j i CEuropejskiego MYK oraz pomocy pomocy i integracji społecznej” współfinansowany ze środków Unii EuropejskiejL w ramach Funduszu Społecznego

CMYK C:100 M:25 Y:0 K:0

View more...

Comments

Copyright � 2017 SILO Inc.